Zespół Szkolno Przedszkolny W Czerminie

Wszyscy znamy ten budynek. Ten, w którym najpierw uczyliśmy się czytać "Ala ma kota," a potem, już trochę starsi, obgadywaliśmy na przerwach nauczycieli (oczywiście zawsze z szacunkiem!). Mówię o Zespole Szkolno Przedszkolnym w Czerminie. Ale czy naprawdę go znamy?
Pewnie myślicie: no tak, szkoła jak szkoła. Tablica, kreda, dzwonek... Nuda! Ale uwierzcie mi, za tymi murami kryją się prawdziwe historie, które rozgrzeją nawet najbardziej zmarznięte serce (a w Czerminie, jak wiadomo, zimą potrafi dać czadu!).
Sekrety szkolnej auli
Pamiętacie aulę? To tam, w zadymionych latach 90., odbywały się dyskoteki. Podobno pewien Romek, zamiast tańczyć, zgubił tam swoje ulubione trampki. Do dziś krąży legenda o *trampkach Romka*, które pojawiają się i znikają, strasząc młodsze roczniki!
A tak poważniej, to właśnie w auli ZSP w Czerminie rodziły się pierwsze szkolne dramy, wielkie przyjaźnie i... nieśmiałe miłości. Kto z nas nie pamięta nerwowego odczytywania wyników konkursów, gdzie oprócz wiedzy liczył się też uśmiech losu? Atmosfera była tak gęsta, że można ją było kroić nożem! I te występy jasełkowe! Anioły z tektury, pasterze w kożuchach i Józef, który zawsze zapominał tekstu.
Nauczyciele - strażnicy wiedzy i humoru
O nauczycielach można by napisać epopeję. Pani Maria od polskiego, która groziła palcem i mówiła "Oj, niedobrze, niedobrze!" po każdym błędnym przecinku. Pan Janek od matematyki, który zamiast tłumaczyć wzory, opowiadał o swoich przygodach z wędkarstwa. I Pani Dyrektor, której imienia nikt nie śmiał wymówić głośno (chyba że w naprawdę kryzysowej sytuacji!).
To oni kształtowali nasze umysły, uczyli szacunku i... radzenia sobie z życiem. Często nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, ale to właśnie dzięki nim potrafimy dziś rozwiązywać problemy, pisać poprawne maile i odróżniać Mickiewicza od Słowackiego (no, przynajmniej większość z nas!).
Przedszkole – królestwo wyobraźni
Nie zapominajmy o przedszkolu! Tam wszystko zaczynało się na nowo. Maluchy z ufnością oddawały się w ręce pań przedszkolanek, które cierpliwie tłumaczyły, dlaczego nie wolno jeść plasteliny i dlaczego trzeba dzielić się zabawkami. Przedszkolny teatrzyk to była prawdziwa magia! Kostiumy z papieru, dialogi wyryte na pamięć i trema, która paraliżowała nawet największych śmiałków.
"Pamiętam, jak na przedstawieniu byłem drzewem. Miałem zielony karton na głowie i przez całą godzinę stałem nieruchomo. To była moja pierwsza rola aktorska!," wspomina z uśmiechem jeden z absolwentów.
Dziś, patrząc na Zespół Szkolno Przedszkolny w Czerminie, widzę nie tylko budynek. Widzę wspomnienia, przyjaźnie, marzenia i małe, codzienne dramaty. To miejsce, które na zawsze pozostanie w naszych sercach. To więcej niż tylko szkoła – to kawałek naszego życia.
A trampki Romka? Podobno nadal gdzieś tam są. Więc jeśli kiedyś zawędrujecie do auli, patrzcie pod nogi!



