Zawiadowca O Psie Który Jeździł Koleją

Pamiętacie tę książkę z dzieciństwa? Zawiadowca i ten... pies. No właśnie, pies jeżdżący koleją. Niby wzruszająca historia, niby lektura. Ale czy tylko ja mam wrażenie, że coś tu nie gra?
Ten cały Lampo…
Bądźmy szczerzy. Ten pies, Lampo, był trochę... wkurzający. Okej, rozumiem, nostalgia, przywiązanie, bla bla bla. Ale bez przerwy włóczył się po tych pociągach! Czy nikt go nie nauczył, że pociąg to nie plac zabaw?
Czy to ja jestem dziwny?
Może to ja jestem jakiś dziwny? Może wszyscy inni widzą w Lampo symbol bezgranicznej lojalności i inteligencji? Ja widzę... trochę samowolnego psa, który zakłócał pracę kolei. No przepraszam bardzo!
I nie zrozumcie mnie źle. Lubię psy. Mam nawet psa. Ale on przynajmniej wie, że jak mówię "siad", to siada. A Lampo? On chyba tylko wiedział, gdzie jest następny wagon.
Zawiadowca – bohater czy współwinny?
A co z zawiadowcą? On niby taki dobry, przygarnął psa. Ale czy na pewno zrobił dobrze? Bo ja mam wrażenie, że on trochę przymykał oko na wybryki Lampo. "Och, piesek się zgubił, pojedzie sobie pociągiem kilkaset kilometrów, nic się nie stało!".
No nie wiem, jak dla mnie, to trochę brak odpowiedzialności. To tak, jakby pozwolić dziecku bawić się na torach. No dobra, może trochę przesadzam. Ale wiecie, o co mi chodzi!
Unpopular opinion alert!
Przyznaję, pewnie zaraz zostanę zlinczowany za tę opinię. Wszyscy będą krzyczeć: "Jak możesz tak mówić o Lampo?!". No mogę. Bo uważam, że to trochę przereklamowana historia. Dobra, wzruszająca, ale… trochę irytująca. I już!
I w ogóle, czy ktoś pomyślał o biednych konduktorach? Musieli się z nim użerać. Musieli uważać, żeby go nie stratować. A Lampo pewnie tylko machał ogonem i domagał się jedzenia.
Podsumowując...
Może przesadzam. Może to tylko moje czepianie się. Ale jakoś nigdy nie rozumiałem tego powszechnego zachwytu nad psem, który jeździł koleją. Był sprytny? Pewnie tak. Był lojalny? Być może. Ale czy nie był też trochę... nieznośny?
"A może po prostu jestem zgorzkniały?"
No dobra, może trochę jestem. Ale wiecie co? I tak uważam, że Lampo powinien był grzecznie siedzieć na dworcu i czekać na swojego pana. Koniec kropka!






