Zapis Słowny Liczb Karty Pracy Klasa 3

Czy tylko ja mam wrażenie, że zapis słowny liczb w trzeciej klasie to trochę... przegięcie? No dobra, wiem, wiem, ktoś zaraz powie, że "jak dziecko ma rozumieć, że 42 to czterdzieści dwa?". Logiczne. Ale czy naprawdę potrzebujemy dziesięciu kart pracy tylko po to?
Karty Pracy: Trauma z Podstawówki
Pamiętam te karty pracy. Długie, monotonne kolumny liczb. I te puste miejsca do wypełnienia. "17 - ...". Ja wolałam rysować konie! Albo wymyślać historie o kosmitach. Ale nie! Musiałam pisać "siedemnaście". Ile razy można?
Serio, rozumiem ideę. Budowanie podstaw. Utrwalanie wiedzy. Ale czy torturowanie dzieci powtarzalnymi ćwiczeniami naprawdę jest najlepszą metodą? Mam wrażenie, że więcej dzieciaków zaczyna nienawidzić matematyki przez te nieszczęsne karty pracy, niż ją polubić.
Unpopular Opinion: Zapis Słowny Jest Przeceniany
Moje unpopular opinion jest taka: zapis słowny liczb jest przeceniany. Okej, pierwsze kilka razy jest spoko. Ale po piątym "dwadzieścia trzy" zaczyna się robić nudno. Czy naprawdę musimy to wałkować w nieskończoność?
Zamiast tego, może powinniśmy poświęcić więcej czasu na rozwiązywanie problemów? Na praktyczne zastosowanie tych liczb? Na zabawę nimi? Bo co jest fajniejsze: 20 kart pracy z zapisem słownym czy zbudowanie z klocków wieży, licząc, ile ich potrzebowaliśmy?
No dobra, może trochę przesadzam. Może dla niektórych dzieci te karty pracy są pomocne. Ale dla mnie to zawsze była zmora. Koszmar. I myślę, że nie jestem sama.
Może to dlatego, że zawsze byłam bardziej humanistką? Wolę pisać opowiadania niż rozwiązywać równania. Ale nawet ja rozumiem, że matematyka jest ważna. Tylko uważam, że można ją uczyć w bardziej interesujący sposób. Bez tych przerażających kart pracy.
Pamiętam jak na wyścigi z koleżanką próbowałyśmy wypełnić karty pracy najszybciej, tylko po to, żeby móc w końcu rysować! Więc niby robiłyśmy, co trzeba, ale myślami byłyśmy już dawno w innym świecie.
I nie mówcie mi, że to tylko ja byłam taka leniwa! Widziałam te znudzone miny na lekcjach. Te westchnienia przy rozdawaniu kolejnej porcji kart pracy. To nie był tylko mój problem. To był... zbiorowy dramat klasy trzeciej!
Dlatego apeluję: więcej kreatywności w nauczaniu matematyki! Mniej zapisu słownego liczb! Więcej zabawy! Więcej problemów do rozwiązania! I przede wszystkim... mniej kart pracy! Please?
Na koniec - czy ktoś pamięta, jak się pisze "dziewięćdziesiąt dziewięć"? Sprawdzam, czy trauma nie uszkodziła mi pamięci permanentnie... Chyba nie. Ale i tak wolę rysować konie. To po prostu bardziej... relaksujące.
I nie zapominajmy o karty pracy z podziałem na sylaby! To była dopiero zabawa! "Czter-dzie-ści"... brrr, aż mnie ciarki przechodzą!







