Zajęcia Rewalidacyjne Rewalidacja Gimnazjum Karty Pracy Do Druku

Ok, przyznajmy to szczerze: rewalidacja gimnazjum. Słyszeliście te słowa? Ja też. I od razu czuję się trochę... winny? Jakbym zrobił coś źle. Ale czy to naprawdę musi być takie poważne? Myślę, że nie.
Rewalidacja: Tajemnicze zajęcia?
No dobra, zajęcia rewalidacyjne. Brzmi jak tajny program kosmiczny. Albo coś, co robią ninja. Serio, ktoś wymyślił tę nazwę i pomyślał: "Tak, to zmotywuje dzieci!". Hmmm... wątpię.
Moja "niepopularna opinia"? Czasami mam wrażenie, że rewalidacja to trochę jak próba naprawienia czegoś, co wcale nie jest zepsute. Jasne, rozumiem, że chodzi o pomoc. Ale czy naprawdę musimy to pakować w takie sztywne ramy?
Karty Pracy: Wróg kreatywności?
A teraz przejdźmy do sedna: karty pracy do druku. O Boże. Ile razy słyszałem: "Drukuj kartę pracy!". I wiecie co? To nie zawsze działa. Czasami mam ochotę krzyknąć: "Dajmy im po prostu pobiegać na dworze!". Albo pomalować coś farbami. Albo… cokolwiek, co nie przypomina kartki z zadaniami.
Widzę te smutne oczy, patrzące na te kartki. Te przekreślone zadania. Te zniechęcenie. I myślę sobie: "Czy naprawdę o to chodziło?". Przecież nauka powinna być fajna! Powinna inspirować!
"Ale, ale!" - krzyknie ktoś. "Karty pracy są potrzebne! Uczą systematyczności!".
No dobra, zgadzam się. Trochę. Ale wszystko w nadmiarze szkodzi, prawda?
Pamiętam, jak sam, jako dziecko, nienawidziłem zadań z matematyki. Do dzisiaj mam dreszcze na myśl o słupkach i dzieleniu pisemnym. (Swoją drogą, ile razy w życiu naprawdę użyłem dzielenia pisemnego? No właśnie!).
Alternatywy dla kart pracy? Istnieją!
Moja "niepopularna opinia numer dwa"? Myślę, że możemy być bardziej kreatywni! Zamiast w kółko drukować te same karty pracy, może spróbujmy... gier? Albo interaktywnych lekcji online? Albo nawet... wycieczek edukacyjnych?! (Wiem, wiem, to brzmi jak szaleństwo).
Wyobraźcie sobie: zamiast siedzieć w ławce i wypełniać kartę pracy z geografii, dziecko idzie na spacer po parku i uczy się o roślinach i zwierzętach. Albo buduje most z klocków i uczy się o fizyce. Brzmi lepiej, co?
Nie twierdzę, że karty pracy są całkowicie złe. Ale myślę, że warto czasem wyjść poza schemat. Pomyśleć: "Jak mogę sprawić, żeby to było bardziej... fajne?".
Bo w końcu o to chodzi, prawda? Żeby dzieci uczyły się z przyjemnością. Żeby rewalidacja gimnazjum nie kojarzyła się z karą, ale z szansą na rozwój. A jeśli to wymaga odrobiny szaleństwa i odrzucenia paru kart pracy do druku, to... czemu nie?
Może to moja naiwność. Może idealizm. Ale wierzę, że nauka może być przygodą. A rewalidacja... no cóż, może być jej częścią. Tylko potrzebujemy trochę więcej kreatywności. I trochę mniej... kart pracy.







