Wieś Zamieszkana Przez Drobną Szlachtę

Mam unpopularną opinię. Uważam, że życie w wiosce zamieszkałej przez drobną szlachtę… brzmi jak niezły serial komediowy. Serio! Wyobraźcie to sobie.
Drobna Szlachta: Duże Ego, Małe Posiadłości
Wiecie, o co chodzi z drobną szlachtą, prawda? Dużo nazwisk z końcówkami na "-ski" i "-cki", herb na ścianie (trochę krzywo wiszący), i przekonanie o własnej wyjątkowości. A gruntów tyle, co kot napłakał. I właśnie to jest złoto.
Wyobrażam sobie te codzienne dramy. Pani Kowalska kłóci się z Panią Wiśniewską o to, która ma lepsze ogórki kiszone (sekret tkwi w koperku!). Pan Nowak próbuje zaimponować wszystkim swoją nową bryczką (która ciągle się psuje). A młody Zalewski potajemnie romansuje z córką młynarza, bo rodzice chcą go wyswatać z jakąś daleką kuzynką z rodu Potockich (tylko że Potoccy są biedniejsi niż mysz kościelna).
Intrygi, Plotki i... Kiełbasa!
Oczywiście, nie obędzie się bez intryg. Ktoś komuś podkradnie przepis na nalewkę. Ktoś komuś obgada za plecami (szczególnie po kilku kieliszkach miodu pitnego). A wszystko to w aurze ciągłego, lekkiego snobizmu. Bo przecież, mimo wszystko, są szlachtą!
Ale nie myślcie, że to tylko kłótnie i zawiści. Myślę, że byłoby tam też dużo dobrego humoru i swojskiego ciepła. Wspólne świętowanie dożynek, wieczorne śpiewy przy ognisku, i oczywiście… konkurs na najlepszą kiełbasę! (Pani Kowalska znowu by wygrała, to pewne).
"Szlacheckie" Problemy: Bliskie Sercom
Pomyślcie o tym. Problemy drobnej szlachty – tylko na pozór elitarne. Tak naprawdę to spory o honor, rodzinę, tradycje... brzmi znajomo? Czyż nie przypomina to trochę naszych własnych, współczesnych trosk? Tylko opakowanych w trochę bardziej barokowy sposób.
Bo przecież każdy z nas ma w sobie coś z tej drobnej szlachty. Trochę snobizmu, trochę przywiązania do tradycji, trochę miłości do plotek. Tylko, że my zamiast herbów mamy zdjęcia na Instagramie, a zamiast bryczek – stare samochody, które kochamy, mimo że ciągle się psują.
A najbardziej unpopularna opinia na koniec? Myślę, że zamiast oglądać kolejny serial o bogatych prawnikach z Nowego Jorku, wolałbym zanurzyć się w świecie wioski zamieszkanej przez drobną szlachtę. Tam przynajmniej jest kiełbasa. I dużo, dużo śmiechu.
P.S. Jeśli ktoś ma dojścia do Netflixa… proszę o kontakt! Mam kilka pomysłów na scenariusz. Obiecuję, że będzie hit!



