Wiedźmin 3 żyli Długo I Szczęśliwie
Pamiętacie Wiedźmina 3? No jasne, że pamiętacie! Kto by zapomniał o Geralcie, Yennefer, Ciri i całym tym szaleństwie? Ale zastanawialiście się kiedyś, co oni porabiali PO "i żyli długo i szczęśliwie"? Bo umówmy się, w świecie Wiedźmina to "długo i szczęśliwie" to bardziej życzenie niż obietnica.
Emerytura Wiedźmina? Chyba żartujesz!
Geralt na emeryturze? Wyobraźcie sobie: zamiast potworów, podgrzewane kapcie i herbata z melisy. Koszmar, prawda? No bo umówmy się, facet, który spędził życie polując na strzygi i gryfy, nie nagle nie zacznie robić na drutach. Chociaż... Kto wie? Może Yennefer go do tego zmuszała? "Geralt, przestań wpatrywać się w ogień i zrób mi sweter z najlepszej wełny!"
Prawda jest taka, że nawet po "końcu" przygody, w świecie Wiedźmina zawsze znajdzie się jakiś utopiec, który potrzebuje mocnego kopniaka. Albo król, który zgubił koronę i obwinia za to krasnoludy. Geralt pewnie niby narzekał, ale w głębi duszy cieszył się, że ma co robić. To jak z starym psem, który węszy za każdą rzuconą piłką. Adrenalina to jego paliwo!
Yennefer i Geralt: Słodko-gorzka miłość
No dobrze, a co z Yennefer? Czy ich związek po tylu przejściach to już tylko spokojna przystań? Ha! Chyba nikt w to nie wierzy. Ona i Geralt to jak ogień i woda, ciągła mieszanka wybuchowa. Kłótnie o to, kto ma rację w sprawie eliksiru, kto wydał za dużo na nowe buty, kto głośniej chrapie... Ale pod tym wszystkim, głęboko, głęboko ukryte, jest prawdziwe uczucie. Takie, które pokonało demony, czarodziejów i całe hordy potworów. Chociaż czasem łatwiej jest im pokonać te potwory, niż własne humory.
Wyobrażam sobie, że raz na jakiś czas Yennefer teleportuje Geralta na środek morza, tylko po to, żeby go "trochę ochłodzić". A Geralt, złośliwie, podmienia jej najlepsze perfumy na wyciąg z kikimory. Słodko-gorzka miłość, jak to mówią.
Ciri i Jej Wiedźmińskie przygody
A Ciri? No cóż, ona na pewno nie usiedzi w miejscu. Z takim temperamentem i mocami, które drzemią w jej krwi, podróżowanie po wymiarach to dla niej jak weekendowy wypad za miasto. Pewnie odwiedzała przeróżne światy, ratowała księżniczki, walczyła z kosmicznymi piratami i uczyła elfów gry w gwinta. No i oczywiście, wpadała co jakiś czas do Geralta i Yennefer na obiad. Tylko po to, żeby ich trochę podręczyć opowieściami o swoich szalonych przygodach.
Możemy być pewni, że **Ciri** kontynuowała tradycję Wiedźminów, tylko w bardziej... kosmicznym wydaniu.
Długo i Szczęśliwie? Po Wiedźmińsku!
Więc jak wyglądało ich "długo i szczęśliwie"? Pewnie nie tak, jak w bajkach. Na pewno było pełne przygód, wyzwań i odrobiny chaosu. Ale przede wszystkim, było pełne miłości, lojalności i tego specyficznego humoru, który łączył tę trójkę. I właśnie dlatego Wiedźmin 3 tak zapadł nam w serca. Bo pokazał nam, że "długo i szczęśliwie" to nie cel, tylko podróż. A w tej podróży najważniejsze jest, z kim ją przeżywasz. I czy masz pod ręką srebrny miecz na potwory. Tak na wszelki wypadek.
A i jeszcze jedno... jestem pewien, że Geralt, gdzieś po drodze, nauczył Płotkę grać w gwinta. Nie pytajcie, jak. Po prostu to wiem.





