Wazne Sa Dni Ktorych Nie Znamy Kamil Bednarek

Słuchajcie no, mam coś na sumieniu. Coś, co pewnie wywoła kontrowersje przy niedzielnym obiedzie. Coś, co sprawi, że moja babcia spojrzy na mnie z dezaprobatą. Chodzi o... Kamil Bednarek i "Ważne są dni, których jeszcze nie znamy".

Tak, wiem, wiem. To hymn. To klasyk. To piosenka, którą śpiewa się przy ognisku, na weselach i podczas wszelkich okazji, gdy trzeba poczuć "pozytywną energię". I w porządku. Rozumiem. Ale czy tylko ja mam wrażenie, że... jest trochę przeceniona?

Nie zrozumcie mnie źle. Kamil Bednarek ma świetny głos. Chłopak ma talent. Absolutnie! Słyszałam go na żywo. Robi wrażenie. Ale ta piosenka? No właśnie.

Czy tylko ja słyszę ten schemat?

Może to ja jestem dziwna, ale "Ważne są dni..." wydaje mi się trochę... powtarzalna? Znacie to uczucie, kiedy słyszycie piosenkę po raz setny i nagle zaczynacie słyszeć tylko te same akordy i te same frazy? Tak właśnie mam z tym kawałkiem.

Nie zrozumcie mnie źle jeszcze raz! Doceniam przesłanie. Optymizm. Wiara w przyszłość. Ale czy da się to wyrazić w bardziej... oryginalny sposób?

A może ja po prostu wolę inne kawałki?

Wiecie, co jest zabawne? Kamil Bednarek ma naprawdę fajne utwory! Numery, które moim zdaniem są bardziej kreatywne, bardziej interesujące. Tylko jakoś nie zyskały takiej popularności jak "Ważne są dni...". Dlaczego?

Może chodzi o to, że łatwo wpadają w ucho? Że są proste i zrozumiałe dla każdego? Może. Ale ja szukam w muzyce czegoś więcej. Czegoś, co mnie zaskoczy, co sprawi, że pomyślę "wow!". A "Ważne są dni..." tego "wow" u mnie nie wywołuje. No, chyba że to "wow" z irytacji, że znowu ją słyszę w radiu.

Oczywiście to tylko moje zdanie. I wiem, że jestem w mniejszości. Wiem, że zaraz ktoś mi powie, że nie rozumiem emocji, że nie doceniam optymizmu, że jestem ponurakiem.

Ale słuchajcie, świat byłby nudny, gdybyśmy wszyscy lubili to samo, prawda? Mnie po prostu "Ważne są dni..." trochę już zmęczyły. Może potrzebuję przerwy. Może kiedyś do niej wrócę i spojrzę na nią świeżym okiem. Kto wie?

Póki co, przepraszam wszystkich fanów Kamila Bednarka i jego hitu. To nie atak personalny. Po prostu... no, mam inne preferencje muzyczne. I odważnie się do tego przyznaję. Ryzykując potępienie ze strony babci.

I na koniec, żeby nie było, że jestem jakimś strasznym hejterem: Kamil Bednarek – szanuję za talent i za pozytywną energię! Tylko może następnym razem nagraj coś, co naprawdę mnie powali na kolana?

P.S. I błagam, przestańcie puszczać "Ważne są dni..." na każdej imprezie. Proszę!