Urząd Skarbowy Wniosek O Niezaleganiu

Lubicie listy? Ja też nie. Ale jest jeden list, którego boję się bardziej niż rachunku za prąd w zimie po wizycie teściowej. Zgadnijcie jaki?
No jasne, że chodzi o list od… Urzędu Skarbowego! Ale dzisiaj nie o karach i kontrolach. Dzisiaj o dokumencie, który, choć brzmi strasznie poważnie, bywa zaskakująco przydatny. Mówię o… Wniosku O Niezaleganiu.
O co tyle krzyku?
Wniosek o Niezaleganiu. Sama nazwa brzmi jak zaklęcie. Trochę jak z Harry'ego Pottera. „Accio Niezaleganie!” Ale niestety, magia tu nie zadziała. Trzeba wypełnić papierek. Albo, co lepsze, kliknąć kilka razy w komputerze.
Prawda jest taka, że ten dokument, to taki certyfikat czystości. Tylko nie moralnej (chociaż…?), a finansowej. Udowadnia, że nie wisimy państwu kasy. Przynajmniej na dzień wystawienia. Potem, no cóż… życie pisze różne scenariusze. W końcu kto z nas nigdy nie zapomniał o jakimś drobiazgu do zapłacenia?
Kiedy to się przydaje?
Wyobraźcie sobie: Staracie się o kredyt. Kupujecie mieszkanie. A może chcecie wystartować w przetargu. Wtedy często ktoś pyta: „A ma pan/pani papierek od Urzędu Skarbowego?” I wtedy nagle okazuje się, że ten nieszczęsny Wniosek O Niezaleganiu to bilet do lepszego życia. No, może nie od razu lepszego, ale na pewno ułatwiającego.
I tu pojawia się moje małe, skromne, może trochę niepopularne zdanie: Czy naprawdę musimy udowadniać, że nie jesteśmy wielbłądami? Znaczy, że nie mamy długów? Przecież Urząd Skarbowy sam to najlepiej wie! Mają wszystko czarno na białym (a raczej w komputerze).
No dobra, rozumiem. Procedury. Bez tego świat by się zawalił. Ale czy nie można by tego uprościć? Automatycznie generowany certyfikat dla każdego, kto nie zalega? Marzenia, wiem… Ale pomarzyć zawsze można.
Unpopular opinion number two: Może zamiast zmuszać nas do biegania po papierki, Urząd Skarbowy mógłby wysyłać SMS-y z przypomnieniem o zbliżających się terminach płatności? Serio! Ile osób by odetchnęło z ulgą? I ile wniosków o niezaleganiu by zniknęło z powierzchni Ziemi?
Ale póki co, rzeczywistość jest, jaka jest. Więc jeśli potrzebujecie tego magicznego dokumentu, głowa do góry! Wniosek wypełnicie online, albo w urzędzie (jeśli lubicie stać w kolejkach). Zapłacicie kilka złotych i po kłopocie. A potem możecie spokojnie spać. Przynajmniej do następnego terminu płatności podatku…
Pamiętajcie: Lepiej zapobiegać niż leczyć! A w przypadku Urzędu Skarbowego: lepiej zapłacić w terminie, niż tłumaczyć się później!
Na koniec, moja rada: potraktujcie to wszystko z przymrużeniem oka. Bo śmiech to zdrowie. A dobry humor pomaga przetrwać nawet wizytę w Urzędzie Skarbowym. No, może prawie…







