Troom Troom Po Polsku Najnowsze Odcinki

Czy tylko ja mam tak, że oglądając Troom Troom po Polsku, czuję się… dziwnie usatysfakcjonowana? Tak, wiem, to kanał z "life hacks" i DIY, które wyglądają jak wyszły z koszmaru estetycznego designu lat 90. Ale hej, czasem trzeba się trochę pośmiać!

Odcinki, które kochamy nienawidzić

Najnowsze odcinki. Sama fraza brzmi jak obietnica czegoś... niezwykłego. Albo niezwykle dziwnego. Zazwyczaj dostajemy to drugie. Serio, kto wpadł na pomysł zrobienia etui na telefon z balonu i brokatu? I dlaczego czuję, że muszę to wypróbować?

Unpopular Opinion Alert!

Mam wrażenie, że sekretem popularności Troom Troom jest właśnie to, że ich pomysły są tak absurdalne. Nikt (mam nadzieję) nie bierze ich na poważnie. To bardziej jak oglądanie śmiesznego horroru. Wiesz, że to głupie, ale nie możesz oderwać wzroku.

Przykładowo, odcinki o szkole. O Boże! Te wszystkie "genialne" sposoby na ściąganie, ukrywanie jedzenia w klasie… Kto by na to wpadł? No dobra, może w podstawówce... Ale teraz? Przecież to oczywiste, że skończy się katastrofą! I to jest piękne! Złośliwie czekam, aż nauczyciel "złapie" któregoś z bohaterów.

A te wszystkie "urodowe" triki? Maska z pomidorów i keczupu? Szminka z kredek? Dziewczyny, błagam! Nie róbcie tego w domu! Chyba że macie ochotę na sesję zdjęciową w stylu "fail". Wtedy proszę bardzo, posyłajcie mi fotki!

Ktoś mi kiedyś powiedział, że Troom Troom to taki serial komediowy przebrany za poradnik DIY. Myślę, że coś w tym jest.

Po Polsku Smaczniej?

I wiecie co? Po polsku ogląda się to jeszcze lepiej. Te wszystkie tłumaczenia... Momentami mam wrażenie, że tłumacz sam nie wierzy w to, co mówi. I chyba dlatego dodaje od siebie kilka zabawnych komentarzy. Brawo Ty!

Oczywiście, można narzekać na jakość, na marnowanie materiałów, na to, że to wszystko jest sztuczne i udawane. Ale po co? Czasami trzeba się wyłączyć i po prostu się pośmiać. Troom Troom po Polsku to idealny guilty pleasure.

Może i nie nauczę się niczego produktywnego, ale za to poćwiczę mięśnie twarzy. A to chyba też się liczy, prawda?

Dobra, idę zobaczyć najnowsze odcinki. Może znajdę inspirację na kolejny "udany" DIY. Albo chociaż powód do śmiechu. Tak czy siak, weekend uratowany!

PS: Jeśli ktoś faktycznie wypróbował któryś z tych life hacków, proszę o relację! Jestem bardzo ciekawa (i trochę się boję).