Total Drama Revenge Of The Island
Pamiętacie Totalną Porażkę: Zemsta Wyspy? Ta seria była jak dziwny, radioaktywny koktajl. I wiecie co? Chyba mi smakował. Mam wrażenie, że większość ludzi uważa ją za taką "meh" serię. Ale ja? Ja tam widzę dużo uroku!
Nowi Zawodnicy – Nowy Chaos!
Przede wszystkim – świeża krew! Zapomnijcie o Gwen i Trentcie (choć ich kocham!). Teraz mamy nowych wariatów do oglądania. Mike z jego... alternatywnymi osobowościami? Mistrzostwo świata! Zoey, taka słodziutka, a jednak waleczna? Super! I Lightning? "Sha-bam!" Naprawdę go polubiłem, choć był totalnym narcyzem.
A reszta? Anne Maria z jej toną lakieru do włosów? Świetna. Scott, ten przebiegły farmer? Typowy czarny charakter, ale z klasą. Brick, honorowy kadet? Dobra odmiana od standardowych łobuzów. No i Jo... ona po prostu rządziła. Twarda babka!
Mutacje? Czemu nie!
Wiem, wiem, mutacje. Radioaktywna wyspa. Dziwne potwory. Niektórzy to krytykują. Ale dla mnie to była świetna zabawa! Powiedzcie szczerze, kto nie lubi od czasu do czasu zobaczyć jakiegoś zmutowanego węża albo dwugłowego bobra?
To dodawało takiego szalonego klimatu! Poza tym, przez te mutacje, wyzwania były jeszcze bardziej absurdalne i zabawne. Kto by się spodziewał, że kąpielisko może być pełne takich niespodzianek?
Moje "Nielubiane" Uczucia
Może i to dziwne, ale uważam, że ta seria miała lepsze tempo niż niektóre z poprzednich sezonów. Nie było tyle zbędnych odcinków "wypełniaczy". Akcja goniła akcję. Nie nudziłem się ani przez chwilę!
Wiem, że niektórzy tęsknili za starymi postaciami. Ale dla mnie, nowe twarze to była szansa na odświeżenie formuły. I myślę, że to się udało. Może nie jest to arcydzieło, ale na pewno jest to solidna dawka rozrywki.
A może po prostu mam słabość do rzeczy lekko kiczowatych i przesadzonych? Kto wie! W każdym razie, Totalna Porażka: Zemsta Wyspy ma specjalne miejsce w moim sercu. I nie wstydzę się tego!
Dobra, przyznajcie się. Kto jeszcze potajemnie lubi ten sezon? Ktoś? Nikt? No dobra, będę bronił swojej opinii w samotności!
