Test Z Lektury Syzyfowe Prace Nowa Era

Czy tylko ja mam wrażenie, że Test Z Lektury Syzyfowe Prace Nowa Era to jakaś okrutna gra losowa? Serio, po co nam to było?
Syzyfowe Prace: Lektura, Która Męczy Jak... Syzyf.
Pamiętam, jak przez mgłę, jakieś rusyfikacje, spiski, romanse… a na teście? Zupełnie co innego! Pytania tak podchwytliwe, że Sherlock Holmes by się spocił.
I ta cała Nowa Era… Czy to miało nam ułatwić życie? Chyba tylko nauczycielom, żeby mieli co sprawdzać.
Pytania z Kosmosu, Odpowiedzi z Podręcznika.
Kto pamięta imię konia głównego bohatera? Albo, ile guzików miał jego płaszcz? No dobra, przesadzam. Ale serio, niektóre pytania wydawały się oderwane od jakiejkolwiek logiki.
A najlepsze są odpowiedzi! Niby wszystko w podręczniku, ale znalezienie konkretnej informacji to jak szukanie igły w stogu siana. I to siana, które właśnie spłonęło.
Pamiętam, jak kiedyś uparcie obstawiałem, że ktoś tam coś zrobił w jakiejś scenie z pobudek altruistycznych. Nauczycielka spojrzała na mnie, jakbym co najmniej twierdził, że Ziemia jest płaska. Okazało się, że bohater kierował się czystą zawiścią i chęcią dokopania koledze. No skąd mogłem to wiedzieć?!
Pewnie zaraz odezwą się głosy, że Syzyfowe Prace to klasyka i że trzeba ją znać. I pewnie mają rację. Ale czy naprawdę musimy ją rozbierać na atomy, żeby zrozumieć? Może wystarczyłoby przeczytać, pomyśleć i wyciągnąć jakieś wnioski ogólne? No ale wtedy nie byłoby testu, prawda?
Moja Teoria Spiskowa.
Mam teorię. Uważam, że Nowa Era i autorzy testów specjalnie dodają te podchwytliwe pytania, żeby nikt nie dostał 100%. To jakiś perfidny spisek mający na celu utrzymanie nas w nieustannym stresie i poczuciu niedoskonałości.
Albo po prostu, żeby było o czym gadać na zebraniach nauczycielskich. "Widzicie? Uczniowie nie znają Syzyfowych Prac! Trzeba więcej zadań domowych!".
Nie żebym się skarżył… bardzo. Po prostu, mam wrażenie, że czasami te testy bardziej sprawdzają, kto ma lepszą pamięć (albo bardziej zdesperowanego rodzica, który pomoże w odrabianiu lekcji), niż faktyczne zrozumienie lektury.
No nic, wracam do czytania. Może tym razem zapamiętam imię psa Bernarda Zyndrama-Kosciałki. Albo chociaż kolor jego obroży.
Ale tak serio, kto pamięta kolor obroży psa Bernarda Zyndrama-Kosciałki? Przyznawać się!
A może czas na nową lekturę? Co powiecie na "Harry Potter i Komnata Tajemnic"? Tam przynajmniej wiemy, że bazyliszek jest paskudny, a Zgredek oddany. Dużo prostsze do zapamiętania, prawda?
I co najważniejsze, na pewno nie będzie testu od Nowej Ery, który sprawdzi, ile włosów miał Dumbledore na brodzie! Przynajmniej mam taką nadzieję… Dobranoc!





