Tekst Lektury Ania Z Zielonego Wzgórza

Ok, słuchajcie. Wiem, że to świętość. Wiem, że wszyscy kochają Anię z Zielonego Wzgórza. Ale... czy tylko ja uważam, że Ania Shirley trochę...przesadza?
Dramat Queen z Avonlea
Spójrzmy prawdzie w oczy. Dziewczyna potrafi zrobić aferę z niczego. Złamała się kredka? Koniec świata! Ktoś krzywo spojrzał? Trauma do końca życia! Rozumiem, sierota, ciężkie dzieciństwo, ale... no bez przesady!
Ten nieszczęsny kolor włosów
Okej, wiem, wiem, rude włosy. To było jej największe zmartwienie. Rozumiem, że w tamtych czasach to mogło być trudne. Ale poważnie? Poświęciła temu chyba 90% książki. Ja rozumiem, że każdy ma swoje kompleksy, ale Ania naprawdę umiała to wyolbrzymić. I ta cała tragedia z zieloną farbą... No po prostu komedia!
Czy tylko ja mam wrażenie, że Ania kocha dramatyzm bardziej niż Marilla Cuthbert kocha porządek? I nie mówcie mi, że to urok! To po prostu talent do robienia problemów tam, gdzie ich nie ma.
Gilbert Blythe - ofiara losu?
A Gilbert? Biedny chłopak. Chciał tylko zwrócić na siebie uwagę, a Ania urządziła mu dantejskie sceny. Rozumiem, że ją to uraziło, ale reakcja? Przez lata traktowała go jak wroga publicznego numer jeden. Serio? Za "marchewkę"? Trochę dystansu, dziewczyno!
Przyjaźń z Dianą... i problemami
Diana Barry. Najlepsza przyjaciółka. I chodzące kłopoty. Ile razy Ania wpakowała się w tarapaty przez swoje "genialne" pomysły z Dianą? Wypiły wino zamiast soku malinowego? Oops! Zostały zamknięte w piwnicy? Ups, znowu! A wszystko to w imię przyjaźni! Takiej przyjaźni, która przypomina trochę jazdę rollercoasterem bez zapiętych pasów.
Nie zrozumcie mnie źle. Lubię tę książkę. Jest ciepła, urocza i sentymentalna. Ale czasami mam ochotę potrząsnąć Anią i powiedzieć: "Dziewczyno, wyluzuj! Życie nie jest aż takie straszne!" Może gdyby Ania częściej patrzyła na świat z przymrużeniem oka, a rzadziej przez pryzmat tragedii, to byłoby nam wszystkim lżej. No i Gilbertowi przede wszystkim.
A może po prostu jestem cynicznym potworem, który nie rozumie romantycznej duszy Ani z Zielonego Wzgórza? Kto wie! Ale przynajmniej się pośmiałam, pisząc to. A wy?
"Ach, życie jest takie piękne, nawet wtedy, gdy jest okropne!" - cytat, który idealnie pasuje do Ani.
I jeszcze jedno: Marilla to prawdziwa bohaterka tej historii! Ona jedna trzyma wszystko w ryzach!
P.S. Czy tylko ja myślę, że Ania i Gilbert byliby o wiele szczęśliwsi, gdyby przestali być tak dramatyczni i po prostu poszli na randkę?






