Technikum Elektroniczne Im Obr Lublina 1939 R

Wyobraź sobie Lublin, rok 1939. Świat na krawędzi wojny, a tu… szkoła. Ale nie byle jaka! Technikum Elektroniczne im. Obr. Lublina 1939 r. To brzmi dumnie, prawda? Pewnie myślisz: nudne podręczniki, skomplikowane obwody, wzory, których nikt nie rozumie. Ale poczekaj, zaskoczę cię!
Bo pomyśl, jak wyglądał świat elektroniki wtedy. Dziś mamy smartfony, laptopy, internet… a w 1939? Radia! Ogromne, drewniane skrzynie, z których dobiegały wiadomości z całego świata (i czasem trzaski, bo antena była źle ustawiona). I to właśnie te radia, te pierwsze kroki w świecie elektroniki, były głównym polem zainteresowań uczniów Technikum.
Wyobraź sobie lekcję…
…gdzie zamiast PowerPointa masz olbrzymie schematy rysowane kredą na tablicy. Gdzie zamiast symulacji komputerowych, naprawdę skręcasz obwody, a iskrzące się lampy elektronowe to Twój plac zabaw. I zamiast słuchawek, cała klasa nasłuchuje, czy zbudowany przez Ciebie wzmacniacz wreszcie zadziała.
Pewnie zdarzały się wybuchy (kontrolowane, mam nadzieję!), przepalone bezpieczniki i dymy unoszące się znad stołów. Wyobrażam sobie tych chłopaków, z zapałem majstrujących, próbujących zrozumieć, jak to wszystko działa. Zero YouTube'a z tutorialami. Tylko książki, wiedza nauczycieli i własna pomysłowość.
Kto tam uczył?
Zapewne pasjonaci, ludzie zakochani w rodzącej się elektronice. Pewnie znali na pamięć wszystkie parametry lamp elektronowych i potrafili naprawić radio za pomocą scyzoryka i kawałka drutu (no, może trochę przesadzam, ale na pewno byli pomysłowi!). Wyobrażam ich sobie, jak z cierpliwością tłumaczą, jak działa obwód oscylacyjny, a jednocześnie w głowie mają troskę o przyszłość, bo nadciąga wojna.
Właśnie, wojna. To, co wydarzyło się później, to już zupełnie inna historia. Ale pomyśl, ilu z tych młodych elektroników wykorzystało później swoją wiedzę w ruchu oporu, budując radiostacje, naprawiając uszkodzony sprzęt, przesyłając informacje… Wiedza zdobyta w Technikum Elektronicznym okazała się bezcenna.
To nie była tylko szkoła. To była kuźnia talentów, miejsce, gdzie rodziła się pasja do elektroniki, gdzie przygotowywano młodych ludzi do wyzwań przyszłości – zarówno tych technicznych, jak i tych, które przyniosła wojna.
A co z humorem? Pewnie było go sporo! Pomyśl o tych niezręcznych próbach naprawy radioodbiorników, o pomyłkach w obwodach, o spaleniznach i iskrach. Pewnie śmiali się z tego, uczyli się na błędach i dalej próbowali.
Dziś, patrząc na rozwój elektroniki, na komputery, smartfony, internet, warto pamiętać o tych pionierach, o tych chłopakach z Technikum Elektronicznego im. Obr. Lublina 1939 r. To oni, z zapałem i pasją, stawiali pierwsze kroki w świecie, który dziś wydaje się nam tak oczywisty. To oni, mimo trudnych czasów, wierzyli w potęgę wiedzy i technologii.
I to jest naprawdę inspirujące!



