Szkoła Podstawowa W Budach Siennickich

Czy tylko ja uważam, że szkoła podstawowa to był najlepszy okres w życiu? Serio! Zero zmartwień, oprócz sprawdzianu z tabliczki mnożenia i tego, czy Julka z 3b odda mi kredki.
Szkoła Podstawowa W Budach Siennickich: Legenda lokalna
No dobra, może trochę przesadzam. Ale jak myślę o Szkole Podstawowej w Budach Siennickich, to od razu widzę siebie grającego w zbijaka na przerwie. I te obiady... no cóż, obiady to osobna historia. Ale nawet one miały swój urok!
Pamiętacie te lekcje? Pani Ania od polskiego, która zawsze mówiła, że musimy czytać więcej książek (czytaliśmy komiksy o Kajku i Kokoszu, sorry Pani Aniu!). Albo pan Mirek od matematyki, który próbował nam wytłumaczyć ułamki. Do dzisiaj nie rozumiem, po co mi to w życiu!
Przerwy: Areny Gladiatorów (ale z kanapkami)
Prawdziwe życie działo się na przerwach. Zbijak, skakanka, a dla odważnych – próby kradzieży komuś drugiego śniadania. To był czysty survival! Moja taktyka? Udawanie niewiniątka. Zawsze działało!
„Zawsze będę pamiętać ten zapach kredy i starej podłogi w sali gimnastycznej. To zapach mojego dzieciństwa!”
I te wycieczki! Pamiętacie wycieczkę do Kazimierza Dolnego? Całą drogę śpiewaliśmy głupie piosenki. A potem zgubiliśmy Kubę w ruinach zamku. Ale spokojnie, znaleźliśmy go. Spał za stertą kamieni. Typowy Kuba!
Mam wrażenie, że w Szkole Podstawowej W Budach Siennickich nauczyliśmy się więcej o życiu niż o trygonometrii. Nauczyliśmy się, jak dzielić się kanapkami, jak negocjować podczas grania w gumę i jak przepraszać po tym, jak przypadkowo wsadziło się komuś patyk w oko (przepraszam, Marcin!).
Czy tylko ja tęsknię za szkolnym dzwonkiem?
Może i to unpopular opinion, ale uważam, że powinniśmy wrócić do szkoły podstawowej na jeden dzień. Tak dla przypomnienia sobie, jak to było, zanim pojawiły się kredyty, podatki i dylematy egzystencjalne. No i żeby znowu zjeść te legendarne obiady… może z drobnymi poprawkami.
Serio, Szkoła Podstawowa W Budach Siennickich to kawał mojego życia. I chociaż teraz mam „poważną” pracę i rachunki do zapłacenia, to w głębi duszy nadal jestem tym dzieciakiem, który boi się sprawdzianu z historii i marzy o tym, żeby zostać kosmonautą.
A wy? Macie jakieś fajne wspomnienia ze szkoły podstawowej? Podzielcie się! Może zorganizujemy jakieś spotkanie klasowe po latach? Tylko błagam, żadnych testów wiedzy o ułamkach!



