Surojadki Srebrzyste żółte I Czerwone
Słuchajcie no, mam coś na sumieniu. Coś, co pewnie sprawi, że niektórzy przestaną mnie lubić. Ale co tam! Muszę to wreszcie wyznać. Chodzi o Surojadki. Tak, te małe, niby urocze pomidorki.
Zacznijmy od Surojadków Srebrzystych. No dobra, są ładne. Mają taki delikatny, srebrzysty połysk. Wyglądają trochę jak bombki na choinkę, tylko mniejsze i... no, pomidorowe. Ale smak? Dla mnie to po prostu wodnisty dramat. Ktoś mi powie, że są delikatne, subtelne. Ja powiem: bez smaku! Wolę już zjeść samą wodę z kranu. Przynajmniej wiem, czego się spodziewać.
A co z Surojadkami Żółtymi?
Tu już jest lepiej. Odrobinkę. Mają taki słoneczny kolor, kojarzą się z latem. Ale znowu – szału nie ma. Są słodkie, to fakt. Ale ta słodycz jest taka... mdła. Brakuje jej pazura, charakteru. Jakby ktoś zapomniał dodać do nich szczypty soli i odrobiny kwasku. Przepraszam, miłośnicy żółtych Surojadków, ale musicie mi wybaczyć. Po prostu nie rozumiem tej fascynacji.
No i dochodzimy do króla (a może królowej?) dramatu...
...Surojadki Czerwone. Te niby najbardziej popularne. Te, które znajdziemy w każdym supermarkecie i na każdym targu. Te, które dzieci wciskają do buzi, a mamy chwalą, jakie to zdrowe. No i co? I nic! Dla mnie to po prostu lekko kwaskowaty, wodnisty pomidor. Bez polotu. Bez iskry. Bez niczego, co by mnie porwało.
Wiem, wiem. Pewnie teraz myślicie, że jestem jakimś pomidorowym heretykiem. Że nie doceniam smaku natury. Że powinnam się wstydzić. Ale co ja poradzę, że wolę normalne, duże, soczyste pomidory? Takie, które mają smak, zapach i charakter? Takie, które pachną słońcem i ziemią?
Rozumiem, że Surojadki są fajne do dekoracji. Można je dodać do sałatki, do szaszłyków, do kanapek. Wyglądają ładnie, to fakt. Ale jak dla mnie, to bardziej element dekoracyjny niż prawdziwy pomidorowy smakosz.
Może kiedyś się przekonam. Może odkryję w Surojadkach to, co inni w nich widzą. Ale na razie pozostanę przy swoich dużych, czerwonych, soczystych pomidorach. Takich, co to sok cieknie po brodzie, a smak pozostaje w ustach na długo.
I wiecie co? Nie żałuję! Może i jestem w mniejszości, ale przynajmniej wiem, co lubię. A wy? Dajcie znać, które pomidory są waszymi ulubionymi. Może mnie przekonacie, że jednak się mylę. A może utwierdzicie mnie w przekonaniu, że mam rację. W końcu o to chodzi w życiu, żeby mieć swoje unpopular opinions, prawda?
A tak na serio, jem pomidory, lubię pomidory. Po prostu niektóre mniej niż inne 😉
