środki Stylistyczne W Reduta Ordona

Słuchajcie, mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy trochę zmanipulowani przez romantyzm. Serio. A Reduta Ordona? No, arcydzieło, fakt. Ale czy czasem nie przesadzamy z tym zachwytem nad środkami stylistycznymi?
Zacznijmy od tych metafor. "Wylazł Ordon!" - Okej, rozumiem, mocne wejście. Ale czy naprawdę potrzebujemy piętrzyć te porównania aż do końca świata i jeszcze dzień dłużej? Mam wrażenie, że Mickiewicz chciał nam po prostu sprzedać bilet w jedną stronę do krainy patosu. I wiecie co? Chyba kupiłam. Ale teraz, po latach, trochę żałuję. Bo trochę to wszystko... nadęte?
Hiperbola, Królowa Przesady
No i ta hiperbola! Rozumiem, że oblężenie było ciężkie. Naprawdę rozumiem. Ale czy musimy wszystko powiększać do rozmiarów epickich? "Sto armat grzmiało?" Naprawdę sto? Czy nie wystarczyłoby może tak ze... sześćdziesiąt? Może byśmy wtedy uwierzyli? Bo tak to brzmi trochę jak przechwałki w gronie kumpli przy piwie.
Ironia? Gdzie Ironia?!
I tu pojawia się moje unpopular opinion: brakuje mi ironii. Brakuje mi dystansu. Rozumiem, że to romantyzm i takie tam. Ale trochę autoironii by nie zaszkodziło. Trochę luzu. Bo jak dla mnie, to wszystko jest strasznie serio. Jakby Mickiewicz napisał to wszystko na poważnym kacu po zbyt dużej dawce mesjanizmu.
No dobra, wiem, zaraz ktoś mi wytknie: "Ale tam jest kontrast! Są porównania! Jest personifikacja!" No pewnie, że są. Ale powiedzcie szczerze: czy naprawdę pamiętacie to wszystko po latach od lektury? Czy pamiętacie raczej ogólne wrażenie, że "Ojej, jakie to smutne i patriotyczne"? Bo ja tak mam.
A ten rytm? Pamiętacie ten rytm? "Nam strzelać nie kazano. – Wstąpiłem na działo..." - Okej, wpada w ucho. Ale na dłuższą metę jest trochę... męczący? Jakby ktoś cały czas walił w bębenek obok twojej głowy. Z szacunku dla Mickiewicza powiem tylko: "trochę jednostajne tempo, Mistrzu".
Wiecie co? Chyba jestem heretykiem polonistycznym. Bo ośmielam się podważać świętość Reduty Ordona. Owszem, rozumiem kontekst historyczny. Rozumiem ideę. Ale, cholera jasna, czy nie możemy czasem spojrzeć na to z przymrużeniem oka? Czy naprawdę musimy traktować to wszystko tak śmiertelnie poważnie?
Może jestem po prostu zmęczona tym romantycznym zadęciem. Może potrzebuję trochę realizmu. A może po prostu mam zły dzień. Ale jedno jest pewne: Ordon, chłopie, szacun za odwagę. Ale następnym razem spróbuj mniej patosu, a więcej ironii. Albo chociaż kawy.
Na koniec, Reduta Ordona jest ważna. Jest symboliczna. Ale czy to znaczy, że nie możemy się czasem trochę pośmiać z tego romantycznego nadęcia? Spróbujcie sami. Gwarantuję, że poczujecie się trochę lżej na duszy. I trochę mniej zobowiązani do bezkrytycznego zachwytu.







