Sprawdzian Z Lektury Szatan Z Siódmej Klasy

Pamiętacie te dni? Siedzieliśmy zestresowani w ławkach. Z oczami wbitymi w książki. Powód? Sprawdzian z lektury. Konkretnie – Szatan z Siódmej Klasy. Czy tylko ja miałem wrażenie, że ważniejsze było przetrwanie sprawdzianu, niż sama przyjemność z czytania?
No właśnie. Przyjemność? Powiedzmy sobie szczerze (szeptem!): Szatan z Siódmej Klasy... Nie była to moja ulubiona lektura. Uprzedzając krzyki: wiem, klasyka! Ale... Trochę się dłużyła, prawda? Te wszystkie detektywistyczne zagadki Adasia Cisowskiego... Męczyły mnie bardziej niż lekcje matematyki.
A ten cały sprawdzian? Kto pamięta imię psa? Nazwisko nauczyciela od historii? Ile było guzików przy kurtce Cisowskiego?! (Dobra, ostatnie pytanie zmyśliłem, ale wiecie o co chodzi!). Pamiętam, że panicznie bałem się pytań, które były tak absurdalne, że chyba sam autor by na nie nie odpowiedział.
Czy tylko ja...?
Czy tylko ja uważałem, że w tym wieku wolelibyśmy czytać o kosmicznych podróżach? O superbohaterach? O, nie wiem, smokach?! Rozumiem, wartość edukacyjna. Rozumiem, morał. Ale... serio? Szatan z Siódmej Klasy akurat w tym momencie naszego życia?
Może teraz, z perspektywy czasu, doceniam ten spryt Adasia. Podziwiam jego umiejętność dedukcji. Może. Ale wtedy? Wtedy marzyłem tylko o tym, żeby skończyć czytać i zapomnieć o tym sprawdzianie. A najlepiej, żeby sprawdzian w ogóle się nie odbył!
Co ciekawe, teraz sam lubię od czasu do czasu obejrzeć dobry kryminał. Może jednak coś mi w głowie z tego Adasia zostało? Tylko... nie zmuszajcie mnie do kolejnego sprawdzianu!
Te pytania z piekła rodem!
Pamiętam, jak kolega wymyślił doskonały sposób na "naukę". Stworzył kartkę z "ściągą" - tak naprawdę to było 90% streszczenia książki, 5% własnych przemyśleń i 5% memów z internetu. Niestety, nauczycielka była czujna jak sokół.
A najgorsze były pytania otwarte! "Co autor miał na myśli?". Serio? A skąd ja mam wiedzieć, co autor miał na myśli?! Napisałem, co ja myślę, i liczyłem na cud. Często cud się nie zdarzał.
"A ja myślę, że autor chciał, żebyśmy polubili czytanie. Tylko mu nie wyszło."
To tak w ramach luźnej interpretacji. Pewnie dostanę za to jedynkę, ale przynajmniej będę szczery.
Podsumowując: Szatan z Siódmej Klasy? Książka jak książka. Sprawdzian z tej książki? Trauma na całe życie. Ale przynajmniej mamy co wspominać, prawda? A może i Wy macie swoje "ciekawe" wspomnienia związane z tą lekturą? Podzielcie się! Może wspólnie stworzymy grupę wsparcia dla ofiar sprawdzianów z lektur!





