Sprawdzian Z Geografii Azja Planeta Nowa 8

Pamiętacie ósma klasę? Te szalone lata przygotowań do pierwszej poważnej decyzji życiowej? A pamiętacie sprawdziany? Ach, sprawdziany… Szczególnie ten jeden…
Sprawdzian z Geografii Azja Planeta Nowa 8 – samo brzmienie wywołuje dreszcze.
Dla wielu z nas to było jak starcie z Godzillą. Godzilla, która w dodatku chciała wiedzieć, ile procent powierzchni Azji zajmuje pustynia Gobi. Serio? Czy naprawdę musiałem to wiedzieć, żeby w przyszłości zostać… kimkolwiek?
Moja osobista wojna z Azją (w wersji testowej).
No dobra, może przesadzam. Azja jest super. Ma góry, rzeki, egzotyczne zwierzęta… Tylko po co mi te wszystkie szczegóły? Pamiętam, jak wkuwałem stolice państw, których nazwy brzmiały jak zaklęcia magiczne. Ułan Bator? Duszanbe? Czy to na pewno nie są nazwy potworów z jakiejś gry RPG?
I te pasma górskie! Himalaje to jeszcze rozumiem. Imponujące, najwyższe na świecie, w ogóle wow. Ale co z Kuen Lun? A Tienszan? Kto to w ogóle wymyślił i dlaczego mnie to dotyczy?
No i ta Planeta Nowa 8… Muszę przyznać, podręcznik potrafił wywołać uczucie, że cała Azja to właśnie taka "planeta nowa" - totalnie niezrozumiała i pełna kosmicznych informacji, które nie przydadzą się do niczego poza zaliczeniem sprawdzianu.
Niewygodna prawda: Lubiłem ściągać.
Okej, przyznaję. Nie zawsze byłem wzorowym uczniem. I jeśli chodzi o ten sprawdzian… cóż, kartka z notatkami skrycie schowana w rękawie była moim najlepszym przyjacielem. Nie oceniam nikogo, kto robił to samo! (Zwłaszcza że prawdopodobnie i tak zapomnieliśmy 90% tego, co wkuwaliśmy, prawda?)
A teraz taka mała anegdotka: podczas sprawdzianu, próbując dyskretnie zerknąć na koleżankę (która, swoją drogą, zawsze była geniuszem geografii), złapałem wzrok nauczyciela. Wiem, co myślicie: koniec świata. Ale on tylko uśmiechnął się i pokręcił głową. Może po prostu wiedział, że ta wiedza o Azji w takim wydaniu jest… mało przydatna w życiu.
Azja w pigułce, czyli co naprawdę zapamiętałem.
Minęło już sporo lat od tamtego pamiętnego sprawdzianu. I wiecie co? Niewiele pamiętam. Wiem, że Indie są gęsto zaludnione. Że w Chinach jest Wielki Mur. Że Japonia to kraj nowoczesnych technologii i sushi. I… to chyba tyle.
Czy czuję się z tym źle? Trochę. Ale z drugiej strony, czy znajomość wszystkich dopływów Mekongu naprawdę uczyniłaby mnie lepszym człowiekiem? Wątpię.
Może jednak coś mi zostało z tego sprawdzianu? Na pewno nauczyłem się kombinować. I doceniłem piękno Azji, nawet jeśli nie pamiętam wszystkich szczegółów. No i wiem, żeby unikać sprawdzianów z geografii jak ognia!
Podsumowanie: Co ja o tym myślę?
Szczerze? Uważam, że nacisk na zapamiętywanie suchych faktów jest bez sensu. Geografia powinna być fascynującą podróżą, a nie mordęgą. Zamiast wkuwania na pamięć, powinniśmy skupić się na rozumieniu procesów i zależności. Wtedy Azja przestanie być tylko zbiorem trudnych nazw i stanie się fascynującym kontynentem, który naprawdę warto poznać.
A co Wy myślicie? Czy sprawdzian z geografii z Azji też był Waszym koszmarem?






