Sprawdzian Z Fizyki Klasa 8 Prad Elektryczny

Pamiętacie *ten* sprawdzian z fizyki? Klasa 8. Prąd elektryczny. Już sam dźwięk tych słów wywołuje dreszcze, prawda?
No dobra, przyznaję się...
Mam pewną... hmm... niepopularną opinię. Uważam, że ten sprawdzian był trochę... przesadzony. Serio. Cała ta teoria o elektronach, napięciu i oporze. Kto to wszystko spamięta?
A te wzory? U = IR? "Pamiętaj dzieci, U jak Ula, I jak Ignacy, R jak Romek!" (Sorry, Romek, ale to twoje imię stało się synonimem oporu w moim życiu). Kto w ogóle wymyślił te literki?
W praktyce, spoko...
Jasne, w teorii rozumiem, że prąd płynie z plusa do minusa (albo na odwrót, już się pogubiłem). Ale w praktyce? W praktyce to po prostu naciskam włącznik i światło się zapala. Albo nie. Wtedy dzwonię po elektryka. To taka magia, tylko z rachunkami.
Pamiętam jak staraliśmy się na sprawdzianie obliczyć opór żarówki. Serio? Kto w życiu potrzebuje obliczyć opór żarówki? Chyba tylko osoby, które projektują żarówki. A ja zdecydowanie nie planowałam kariery projektanta żarówek.
Wiem, wiem, fizyka jest ważna. Dzięki niej mamy komputery, smartfony i elektryczne hulajnogi. Ale czy naprawdę musimy znać na pamięć całą definicję prawa Ohma, żeby obsługiwać telefon? No właśnie.
Były też zadania z szeregowym i równoległym łączeniem oporników. Pamiętacie? Rysowaliśmy te dziwne schematy, a potem mieliśmy obliczyć wypadkowy opór. Wyglądało to jak jakiś labirynt. I szczerze mówiąc, wolę labirynty z kukurydzy.
Mój patent na sukces (no prawie)...
Mój patent na przeżycie sprawdzianu z prądu elektrycznego? Ściąga. Tak, wiem, to źle. Ale byłam w desperacji! A tak poważnie, to starałam się po prostu zapamiętać kilka kluczowych wzorów i definicji. A resztę... improwizowałam.
I wiecie co? Jakoś zdałam.
Oczywiście, nie zostałam fizykiem nuklearnym. Ale przynajmniej umiem włączyć światło. I to się liczy, prawda?
Może kiedyś, w przyszłości, będę musiała obliczyć opór żarówki. Ale na razie cieszę się, że ten sprawdzian to już tylko wspomnienie. Wspomnienie, które wywołuje u mnie lekkie dreszcze. Ale też... uśmiech. Bo przetrwałam.
A wy, jakie macie wspomnienia ze sprawdzianu z prądu elektrycznego? Dajcie znać! Może razem stworzymy grupę wsparcia dla ofiar fizyki w ósmej klasie.






