Sprawdzian Regulacja Nerwowo Hormonalna

Dobra, posłuchajcie uważnie. Mam coś do powiedzenia. Coś, co pewnie nie wszystkim się spodoba. Coś, co może wywołać lekkie poruszenie. Chodzi o… sprawdziany z regulacji nerwowo-hormonalnej. Tak, wiem, temat rzeka. Te wszystkie synapsy, hormony, receptory… Brzmi to jak przepis na jakąś miksturę alchemiczną, a nie jak coś, co ma sens w ludzkim ciele.
I wiecie co? Mam wrażenie, że większość z nas udaje, że to rozumie. Serio. Przechodzimy przez to, uczymy się na pamięć schematów, wkuwamy te wszystkie nazwy. A potem? Potem zapominamy. Bo umówmy się, ile razy w życiu przeciętny Kowalski zastanawia się nad działaniem podwzgórza?
Ja rozumiem, że to ważna wiedza. Że dzięki temu lekarze mogą nas leczyć. Że to podstawa biologii. Ale czy naprawdę potrzebujemy sprawdzianów, żeby to sprawdzić? Czy nie wystarczy po prostu wiedzieć, że nasz organizm to skomplikowana machina, która działa (zazwyczaj) bez naszej ingerencji?
Nasz Układ Nerwowy: Chaos Kontrolowany?
Wyobraźcie sobie, że układ nerwowy to taka szalona orkiestra. Każdy instrument gra co chce, ale jakimś cudem wszystko brzmi spójnie. Albo, lepiej, że to internet. Miliony połączeń, informacji przesyłanych w ułamkach sekund, wirusy, spam… I jakoś to działa! Czy ktokolwiek zrozumiał, jak to naprawdę działa? Wątpię.
Moja niepopularna opinia jest taka: powinniśmy skupić się na zrozumieniu ogólnych zasad. Na tym, że stres wpływa na nasze ciało. Że sen jest ważny. Że odpowiednie odżywianie ma znaczenie. A nie na zapamiętywaniu, który neuron łączy się z którym i jaki neurotransmiter jest wydzielany.
Hormony: Małe Diabełki, Wielkie Emocje
A hormony? To dopiero zagadka! To takie małe diabełki, które siedzą w naszych ciałach i dyktują nam, co mamy czuć i robić. Adrenalina sprawia, że uciekamy przed niedźwiedziem (albo przed szefem). Serotonina odpowiada za nasze samopoczucie. A kortyzol za… no właśnie, za stres. I to w nadmiarze!
I wiecie co? Te hormony to one rządzą! Nie my. My jesteśmy tylko marionetkami w ich rękach. A próba ogarnięcia tego sprawdzianem to trochę jak próba złapania wiatru w sieć. Niby można, ale po co?
Uważam, że lepiej spędzić czas na spacerze po lesie niż na wkuwaniu do sprawdzianu z regulacji nerwowo-hormonalnej. Serio. Powietrze jest świeże, drzewa zielone, a poziom kortyzolu… niższy.
Oczywiście, to tylko moje zdanie. Pewnie znajdą się tacy, którzy będą się z tym kłócić. Którzy powiedzą, że sprawdziany są ważne, bo sprawdzają naszą wiedzę. Ale ja uważam, że nasza wiedza na temat regulacji nerwowo-hormonalnej jest… pół żartem, pół serio.
Dlatego proponuję: więcej praktyki, mniej teorii. Więcej relaksu, mniej stresu. Więcej spacerów po lesie, mniej sprawdzianów. Bo w końcu chodzi o to, żeby żyć zdrowo i szczęśliwie, a nie tylko zdać sprawdzian z regulacji nerwowo-hormonalnej. No nie?






