Słowa Z Uśmiechem Klasa 6 Podręcznik Online
Pamiętacie "Słowa z Uśmiechem" klasa 6? Ten podręcznik online… No właśnie, online. Czy tylko ja mam wrażenie, że to było wydarzenie bardziej traumatyczne niż sprawdzian z ułamków?
Era Kamiennego Internetu
Bo umówmy się, internet w czasach, gdy moja klasa 6 męczyła się z "Słowami z Uśmiechem" online, to był internet epoki kamienia łupanego. Strony ładowały się z prędkością ślimaka po maratonie. Animacje? Zapomnij. Filmiki edukacyjne? Tylko jeśli miałeś cierpliwość buddyjskiego mnicha.
A te interaktywne ćwiczenia! To był dopiero kosmos. Pamiętam, jak próbowałam przeciągnąć element odpowiedzi do odpowiedniego pola. I co? I nic. Kursor skakał jak szalony, a moja ocena z polskiego leciała na łeb na szyję.
"Interaktywność" po polsku
Aha, i ta "interaktywność" często sprowadzała się do klikania w kwadraciki i czytania długich fragmentów tekstu. Gdzie tu uśmiech, pytam? Gdzie zabawa? Chyba tylko nauczyciele się uśmiechali, że my się tak "nowocześnie" edukujemy.
Co więcej, czy tylko ja tęsknię za zapachem papieru? Nic nie zastąpi szelestu kartek, zapachu nowej książki, albo nawet staroci ze szkolnej biblioteki. Ekran komputera, choćby nie wiem jak nowoczesny, to jednak tylko ekran. Zero magii.
Dramat Logowania
I jeszcze jedno: logowanie. Pamiętacie te skomplikowane loginy i hasła? "SłowazUśmiechem_Kasia12345_!@#"? Serio? Ile razy musiałam prosić mamę o pomoc, żeby się zalogować? Więcej niż razy odrabiałam zadanie z matmy! A potem, jak już się zalogowałam, to strona się zawieszała. Dramat.
Nie twierdzę, że podręczniki online to zło wcielone. Mają swoje zalety. Ekologia, oszczędność papieru i takie tam. Ale "Słowa z Uśmiechem" online w klasie 6 to było dla mnie za dużo technologii na raz. Wolałam tradycyjny podręcznik. Z rysunkami i ćwiczeniami, które dało się odrabiać długopisem, a nie myszką.
Może jestem staroświecka, ale uważam, że czasem warto wrócić do korzeni. Zwłaszcza jeśli chodzi o edukację. I wiecie co? Nie wstydzę się tego!
A wy? Jak wspominacie "Słowa z Uśmiechem" online? Pamiętacie te logowania, te interaktywne ćwiczenia… Ten internetowy zawrót głowy? Dajcie znać, czy tylko ja mam takie "ciepłe" wspomnienia. Może to ja jestem wyjątkiem? A może jednak nie?
No i pamiętajcie: nauka powinna być przyjemnością, a nie torturą. Nawet jeśli odbywa się online. Może teraz jest lepiej? Może teraz platformy edukacyjne są bardziej przyjazne? Mam nadzieję. Bo dla moich młodszych kuzynów życzę jak najlepiej. Tylko bez "Słów z Uśmiechem" w wersji prehistorycznego internetu, proszę!





