Praca Moc Energia Sprawdzian Klasa 7

Słyszałem szepty. Dookoła. Szeptane zaklęcie: Praca, Moc, Energia. Sprawdzian. Klasa 7. Brrr… Aż ciarki przechodzą. Czy tylko ja na samą myśl o tym mam ochotę uciec na bezludną wyspę z zapasem chipsów i książką? Chyba nie.
Czy to tylko sprawdzian?
Powiem szczerze (i zaryzykuję gniew wielu nauczycieli fizyki): mam wrażenie, że Praca, Moc, Energia to nie tylko kolejny sprawdzian. To próba charakteru. Test na przetrwanie. Egzamin z umiejętności zachowania spokoju, kiedy widzisz zadanie z ruchomą windą, dźwigającą tony cegieł, z przyspieszeniem grawitacyjnym, tarciem i jeszcze Bóg wie czym!
No dobra, może trochę przesadzam. Ale czy naprawdę musimy komplikować życie 13-latkom? Czy nie wystarczy, że walczą z trądzikiem, mutacją głosu i nagłym wzrostem stopy o trzy numery?
Zadania z życia wzięte… serio?
Znam te teksty: „Praca, Moc, Energia są wszędzie! W windzie, w rowerze, w lecącym ptaku!”. No dobrze, ale czy siedząc na rowerze, naprawdę myślę o tym, ile dżuli spalam na pokonanie każdego metra? Raczej martwię się, żeby nie wpaść do dziury w drodze. Albo o tym, czy zdążę na czas na umówione spotkanie.
Może i teoria jest ważna, ale w praktyce częściej wykorzystuję umiejętność szybkiego liczenia reszty w sklepie, niż znajomość wzoru na energię potencjalną.
Unpopular Opinion: To trochę nudne
Okej, okej, zaraz pewnie ktoś mi powie, że jestem ignorantem i że fizyka jest fascynująca. Jasne, pewnie i jest. Ale czy naprawdę trzeba wszystko sprowadzać do wzorów i obliczeń? Czy nie można by tak po prostu… pokazać jak to działa? Bez kalkulatora i zeszytu?
„Edukacja to nie wlewanie wody do kubła, ale rozpalanie ognia.” - William Butler Yeats (podobno... trochę go przekręciłem, ale pasuje!)
Moim zdaniem, trochę za mało ognia, a za dużo wody w tym całym temacie. Gdzie eksperymenty? Gdzie pokazy? Gdzie sensowne przykłady, które naprawdę mnie zainteresują?
Co zamiast sprawdzianu?
Zamiast sprawdzianu z „Pracy, Mocy, Energii”, proponuję wycieczkę do elektrowni. Albo zbudowanie prostego silnika elektrycznego. A może po prostu obserwację działającego młynka do kawy i zastanowienie się, jak energia elektryczna zamienia się w energię kinetyczną.
Wiem, marzenia… Ale czy nie byłoby fajniej, gdyby fizyka kojarzyła się z czymś ciekawym i inspirującym, a nie tylko z kolejnym stresującym sprawdzianem, po którym i tak większość zapomni o wzorach na drugi dzień?
No i najważniejsze: czy naprawdę musimy nazywać to wszystko tak poważnie: Praca, Moc, Energia? Może „Fizyka na luzie”? Albo „Magiczne moce świata”? Brzmi bardziej zachęcająco, prawda?
Dobra, wracam do swojej bezludnej wyspy. I życzę wszystkim siódmoklasistom… powodzenia! I pamiętajcie, nawet jeśli dostaniecie z tego sprawdzianu dwójkę, to świat się nie zawali. Zawsze możecie zostać testerem chipsów. Tam Praca, Moc, Energia też się przydadzą. Do otwierania paczki!






