Potyczki Ortograficzne Klasa 2 Rozwiązania
No dobra, przyznaję się. Mam pewien sekret. I nie, nie chodzi o to, że wciąż używam kalkulatora przy dzieleniu przez 7. Chodzi o Potyczki Ortograficzne… zwłaszcza te z Klasy 2. Rozwiązania, oczywiście. Kto ich nigdy nie szukał, niech pierwszy rzuci kamieniem!
Serio. Kto z nas, biednych rodziców, nie czuł paniki, gdy pociecha wracała ze szkoły, niosąc w plecaku potwora w postaci zadania domowego z polskiego? Pamiętam, jak moje dziecko, powiedzmy, że na potrzeby tej historii nazywa się… Janek, patrzył na mnie tymi swoimi wielkimi, błagalnymi oczami. I co miałem zrobić? Udawać eksperta od "rz" i "ż"? No way!
Bo kto to wymyślił?
Nie żebym krytykował system edukacji. Ale… no dobra, trochę krytykuję. Pamiętacie te czasy, kiedy ortografia wydawała się czymś prostym? "Ó" wymienne, "rz" po spółgłoskach… Bla, bla, bla. A potem przychodzi Klasa 2 i wszystko się komplikuje! Nagle "u" z kreską jest wszędzie! I człowiek się zastanawia: dlaczego? Po co? Czy naprawdę muszę wiedzieć, czy "mucha" pisze się przez "ch", czy przez "h", żeby móc normalnie funkcjonować w społeczeństwie?
Unpopular Opinion Alert!
Uważam, że Potyczki Ortograficzne (zwłaszcza te z Klasy 2) powinny być… opcjonalne! Albo przynajmniej bardziej przystępne dla rodziców. Bo umówmy się, kto tak naprawdę pamięta wszystkie regułki? Google, to Ty jesteś moim jedynym przyjacielem w tych trudnych chwilach!
A tak na serio, to myślę, że ważniejsze jest, żeby dzieci lubiły czytać i pisać. Żeby nie bały się pisać! A jeśli od czasu do czasu zrobią błąd ortograficzny? No i co z tego? Ważne, że mają pomysł i potrafią go wyrazić!
"Ortografia jest ważna, ale kreatywność jest ważniejsza!" - powiedział kiedyś… no, powiedzmy, że Sokrates po przeczytaniu zadania z Potyczek Ortograficznych Klasy 2.
Rozwiązania. Słowo klucz.
Dlatego nie wstydzę się przyznać, że czasem, w kryzysowej sytuacji, zaglądałem do "rozwiązań". I co z tego? Czy to czyni mnie złym rodzicem? Nie sądzę. Po prostu chciałem pomóc mojemu dziecku i oszczędzić mu frustracji. A przy okazji, może sam się czegoś nauczyłem. Albo i nie. Ważne, że Janek był zadowolony i mógł spokojnie iść spać.
A tak naprawdę to myślę, że Potyczki Ortograficzne to niezła zabawa! Tylko pod warunkiem, że nie traktuje się ich zbyt poważnie. I że ma się pod ręką dobre źródło rozwiązań. No bo umówmy się, kto ma czas na wertowanie słownika o 22:00 w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, czy "żółw" pisze się przez "ó" czy przez "u"?
Więc co? Jesteśmy w tym razem? Rodzice, którzy czasem, tylko czasem, korzystają z dobrodziejstw internetu, żeby pomóc swoim dzieciom w odrabianiu lekcji? Ja na to mówię: "Tak!". I wcale się tego nie wstydzę! I wiecie co? Chyba pójdę sprawdzić, czy Janek nie ma przypadkiem jutro jakiejś kartkówki z ortografii… Tak na wszelki wypadek!







