Podróżowanie I Turystyka Longman Test

Słuchajcie no, mam coś na sumieniu. Coś, co pewnie niewielu odważy się przyznać na głos. Chodzi o ten legendarny (dla niektórych) Podróżowanie i Turystyka Longman Test.
No dobra, powiem to. Trochę go nie lubię.
Wiem, wiem, zaraz posypią się gromy! "Jak to, nie lubisz? Przecież to klasyka! To podstawa! Jak można w ogóle myśleć o pracy w turystyce bez zaliczonego Longmana?!"
Spokojnie, uspokójcie konie. Nie mówię, że to zło wcielone. Po prostu... No, jest jakie jest. Trochę przypomina mi szkolne podręczniki historii. Mnóstwo dat, nazwisk i suchych faktów, które po tygodniu i tak wylatują z głowy.
Czy naprawdę muszę znać na pamięć wszystkie typy hoteli na świecie, żeby obsłużyć turystę, który chce po prostu pokój z widokiem na morze i blisko plaży?
Test marzeń, test koszmarów?
Pamiętam moje przygotowania do tego testu. Godziny w bibliotece, sterty kserówek, podkreślanie wszystkiego, co się dało. Mózg parował. A po wszystkim… Cóż, zdałam. Ale czy dzięki tej wiedzy stałam się lepszym pracownikiem? Niekoniecznie. Doświadczenie, rozmowy z klientami, znajomość topografii okolicy - to dało mi o wiele więcej.
Szkoła przetrwania w świecie testów
Nie przeczę, Longman uczy systematyczności i dyscypliny. Zmusza do zapamiętania ogromnej ilości informacji. Może to dobre ćwiczenie dla mózgu? Może. Ale czy to naprawdę najlepszy sposób, żeby przygotować kogoś do pracy w tak dynamicznym i wymagającym sektorze jakim jest turystyka?
Powiem szczerze, moim zdaniem, większy nacisk powinno się kłaść na umiejętności miękkie. Komunikatywność, empatia, radzenie sobie w sytuacjach stresowych. Kto się zgodzi?
"Umiejętność słuchania jest ważniejsza niż znajomość rodzajów autokarów." - Moje motto (prawie).
Oczywiście, wiedza z zakresu turystyki jest ważna. Ale umówmy się, większość rzeczy można sprawdzić w internecie. Google wciąż działa. A uśmiech, zrozumienie i chęć pomocy to coś, czego nie da się znaleźć w żadnym podręczniku.
Z drugiej strony, rozumiem, że Longman ma swoją renomę. Daje poczucie bezpieczeństwa pracodawcom. Świadczy o pewnym poziomie wiedzy. I być może to właśnie dlatego wciąż jest tak popularny.
Ale, jak dla mnie, trochę przereklamowany. Może czas na odświeżenie formuły? Może czas na test, który bardziej sprawdza umiejętności praktyczne, a mniej pamięciówkę?
To tylko moje zdanie. Nie bijcie. Po prostu, uważam, że w turystyce liczy się coś więcej niż tylko znajomość definicji turystyki kwalifikowanej. Chyba, że akurat prowadzimy biuro podróży specjalizujące się w tego rodzaju turystyce. Wtedy przepraszam i cofam wszystko.
A tak serio, to co wy o tym myślicie? Też macie mieszane uczucia wobec testu Longmana? Podzielcie się swoimi przemyśleniami!




