Playboy The Mansion Private Party Pc Download

No dobra, przyznaję się. Miałam kiedyś taką fazę, że... no dobra, sama rozumiecie. Playboy: The Mansion. Pamiętacie to? Prywatki w wirtualnej rezydencji Hugh Hefnera. I żeby nie było, nie mówię tu o jakimś tam "ktoś mi powiedział", tylko... no dobra, ściągnęłam to. A może nawet kupiłam? Szczegóły zacierają się w mrokach przeszłości.
Kto nie chciał być w Playboy Mansion?
Bądźmy szczerzy. Kto, choć przez chwilę, nie marzył o tym, żeby choćby na chwilę wpaść do Playboy Mansion? W grze to było proste. Wrzucasz płytę do napędu (albo... wiesz), odpalasz i BAM! Jesteś tam. Gadanie z wirtualnymi króliczkami, urządzanie imprez... pełen lans i blichtr, ale w pikselowej wersji.
I wiecie co? Nie wstydzę się! Okej, może trochę. Ale tylko minimalnie. Bo wiecie, to była gra. I jak każda gra, miała swoje... specyficzne uroki.
Króliczki i piksele
Grafika oczywiście pozostawiała sporo do życzenia. Króliczki wyglądały trochę jak... no dobra, jak króliczki z niskobudżetowego horroru. Ale hej! Ważny był klimat! A klimat... cóż, był... specyficzny.
Pamiętam, jak próbowałam rozmawiać z tymi wirtualnymi gośćmi. Dialogi były... powiedzmy... ambitne inaczej. "Lubię twój strój!" – rzucał jakiś model w sztucznym uśmiechu. No dzięki! Ja lubię twój brak charakteru!
Ale wiecie co? To wszystko razem tworzyło pewien... urok? Tak, urok. Grę się włączało dla... hmm... relaksu? Tak! Relaksu. Po ciężkim dniu w szkole (albo pracy – nie wnikajcie).
Unpopular opinion: to było całkiem sprytne
Ok, mam unpopular opinion. Uważam, że Playboy: The Mansion było całkiem sprytnym konceptem. Zobaczyć, jak działa to "od kuchni". Kto kogo lubi, kto z kim romansuje, kto komu podkrada drinki. No dobra, może aż tak szczegółowo to nie było, ale... idea była.
I wiecie co jeszcze? To była strategia! Trzeba było dbać o gości, robić im prezenty, pisać artykuły do magazynu... Poważnie! Trzeba było trochę pomyśleć!
Oczywiście, cała ta otoczka erotyczna była... powiedzmy, że specyficzna. Ale hej, to Playboy! Czego się spodziewaliście?
Czy warto było?
Czy polecam teraz pobrać Playboy: The Mansion? Hmmm... szczerze? Chyba nie. Grafika się zestarzała, dialogi są idiotyczne, a gameplay... cóż, jest jaki jest.
Ale! Jeśli macie sentyment do starych gier i lubicie poczuć trochę cringe'u, to... kto wie? Może was to rozbawi?
Ja tam się nie wstydzę. Przynajmniej trochę. Może. W każdym razie, to była ciekawa lekcja historii gamingu. I... no dobra... może też lekcja tego, czego się nie spodziewać po prawdziwej imprezie w rezydencji Playboya. (Chociaż... kto wie?)
I co? Kto się przyzna, że też w to grał?







