Phantom Of The Opera Costume Design
Dobra, przyznaję się. Mam słabość do musicali. I do kostiumów. A jak połączyć jedno z drugim? Oczywiście, myślę od razu o Upiorze w Operze. Tylko powiem wam coś między nami... Czy tylko ja uważam, że niektóre kreacje są... no, powiedzmy, trochę przesadzone?
Maskarada! Ach, ta Maskarada...
Maskarada to ikona. Nikt nie zaprzeczy. Te pióra, cekiny, wszystko błyszczy i krzyczy "PATRZ NA MNIE!". Ale czy to nie jest odrobinę... chaotyczne? Wyobraźcie sobie, że macie szafę pełną ubrań i musicie na siebie narzucić absolutnie wszystko. To właśnie mam w głowie, kiedy widzę ten korowód kostiumów. Przepraszam, fani Maskarady! Ale może trochę mniej znaczy więcej?
Christine Daae - Anioł Muzyki, ale czy stylowy?
Christine. Nasza niewinna, młoda śpiewaczka. Jej kostiumy? Zazwyczaj białe. Anielskie. Rozumiem przesłanie. Czystość, niewinność, ten cały anielski motyw. Ale czy nie jest to trochę... nudne? Wiem, wiem, jej postać ma być taka eteryczna. Ale czy odrobina koloru by zaszkodziła? Trochę blasku? Przecież ona jest gwiazdą opery! Chociaż... przyznaję, suknia ślubna w finale jest piękna. I tragiczna. Ale przez większość musicalu wygląda, jakby uciekła z komunii.
A Upiór? No właśnie, Upiór...
Teraz o nim. Nasz tytułowy bohater. Maska to klasyk. Must-have. Ale cała reszta? Czarny płaszcz, czarne spodnie, czasami jakieś białe żaboty. Rozumiem, mroczny, tajemniczy... ale czy nie można było go ubrać w coś bardziej... ekstrawaganckiego? Przecież on jest geniuszem! Mógłby nosić jedwabie, aksamity, jakieś dziwne kolory! To byłoby bardziej... upiorne? A może to ja za dużo wymagam.
Ale wiecie co? Tak naprawdę to kocham te kostiumy. Nawet te przesadzone. One są częścią tego szaleństwa, tego teatru. One krzyczą, błyszczą i opowiadają historię. Nawet jeśli czasami myślę, że mogłyby być trochę... inne.
No i dobra, wyznałam wam swoją (pewnie bardzo niepopularną) opinię. Teraz możecie mnie zlinczować. Ale obiecuję, że będę się bronić. Może nawet rzucę w was cekinami.
A tak serio, to doceniam ogrom pracy włożony w te kostiumy. To są dzieła sztuki. Nieważne, czy mi się podobają, czy nie. One robią wrażenie. I to jest najważniejsze. Bo o to chodzi w teatrze, prawda? O wrażenie.
