Pensjonaty Nad Morzem Z Basenem I Wyżywieniem

Okay, słuchajcie. Mam coś do powiedzenia. Coś, co pewnie nie wszystkim się spodoba. Ale muszę to z siebie wyrzucić.
Pensjonaty nad morzem. Z basenem. I wyżywieniem. No dobra. Brzmi idealnie, prawda?
Raj, ale…
Wyobraźcie sobie: Bałtyk szumi za oknem, woda w basenie lśni, a stołówka kusi zapachem smażonej ryby. Smażonej ryby… O tym za chwilę.
No więc, teoretycznie, rewelacja. Rodzinne wakacje, zero zmartwień. Kto by nie chciał?
Unpopular Opinion Alert!
No więc ja. No dobra, prawie ja. Rozumiem ideę. Rozumiem potrzebę totalnego chilloutu. Ale… Czy tylko ja mam wrażenie, że "pensjonat nad morzem z basenem i wyżywieniem" to trochę… pułapka?
Zacznijmy od tego basenu. No dobra, może dzieciaki się cieszą. Ale umówmy się, kto jedzie nad morze, żeby siedzieć przy basenie? Serio? Przecież to tak, jakby jechać do Włoch i jeść tylko pierogi. No bez sensu!
I nie zrozumcie mnie źle. Rozumiem. Bałtyk bywa kapryśny. Woda zimna, meduzy, glony… Ale hej! To jest część przygody! To jest prawdziwe morze! A nie chlapanie się w chlorowanej wodzie, otoczonym krzyczącymi dziećmi i leżakami z plastikowymi parasolami.
Wyżywienie… O Boże, Wyżywienie!
A teraz wisienka na torcie. A właściwie… kotlet schabowy z frytkami. Bo umówmy się, większość tych pensjonatowych "wykwintnych" dań to wariacje na temat tego właśnie klasyka. I pomidorowa. Codziennie. Na zmianę z ogórkową. Ewentualnie rosół.
Wiem, wiem, wygodne. Nie musisz gotować. Ale czy naprawdę o to chodzi na wakacjach? Czy nie lepiej pójść do lokalnej knajpki? Spróbować czegoś nowego? Zjeść świeżą rybę prosto z kutra? (Chociaż, mówiąc szczerze, ta "świeża ryba prosto z kutra" w większości przypadków też ma już swoje lata…).
Bo w tych pensjonatach z wyżywieniem to wszystko takie… standaryzowane. Takie… bezduszne. Jakby ktoś włączył maszynę do robienia wakacji. I ona pluje tymi wakacjami non stop. Basen, obiad, spacer po plaży, kolacja, dobranoc. I tak w kółko.
Dla mnie prawdziwe wakacje to trochę chaosu, trochę spontaniczności, trochę eksperymentów. To zgubienie się w lesie, znalezienie fajnej kawiarni, przypadkowe spotkanie z ciekawymi ludźmi. A nie trzymanie się sztywno planu dnia.
Może się czepiam. Może jestem dziwny. Ale serio, czasami mam wrażenie, że te pensjonaty z pełnym pakietem to takie więzienie all inclusive. Niby wszystko masz, ale tak naprawdę nic nie masz.
Więc następnym razem, zanim zarezerwujesz "pensjonat nad morzem z basenem i wyżywieniem", zastanów się. Czy naprawdę tego chcesz? Czy nie wolisz wynająć małego domku? Kupić świeże bułki na śniadanie? I samemu odkryć uroki polskiego wybrzeża? Może wtedy twoje wakacje będą naprawdę niezapomniane.
A jak nie, to… cóż. Przynajmniej będziesz miał basen i smażoną rybę pod ręką.






