Pan Tadeusz Sprawdzian Po Omówieniu Lektury

No dobra, bądźmy szczerzy. Pan Tadeusz. Arcydzieło? Pewnie tak. Ale sprawdzaian po omówieniu lektury? No właśnie…
Pamiętam to jak dziś. Pot, krew, łzy. A nie, czekaj, to chyba z innego filmu. Ale uczucie podobne. Ksiądz Robak tu, Zosia tam, Wojski dmie w róg… Serio, kto to wszystko spamiętał? Ja na pewno nie.
Sprawdziany z Pana Tadeusza: Tortury w XIX-wiecznym wydaniu?
Nie chcę być kontrowersyjny, ale… czy te sprawdziany naprawdę miały sens? Zamiast cieszyć się pięknem języka, skupialiśmy się na zapamiętywaniu imion psów Gerwazego. Imiona psów! Czy Mickiewicz naprawdę chciałby, żebyśmy to umieli?
Moja unpopular opinion: więcej dyskusji o motywach bohaterów, mniej odpytywania z nazw potraw na uczcie. Serio, kto pamięta, co tam serwowali? Bigos to za mało, żeby zdać, co?
"Kto zabił Macieja Dobrzyńskiego?" I inne pytania egzystencjalne.
Pamiętam jedno pytanie ze sprawdzianu: "Jak nazywała się ciotka Klary?". Poważnie? Ja nie wiem, jak nazywa się moja ciotka od strony wujka, a co dopiero ciotka Klary! To miało sprawdzać naszą wiedzę o arcydziele czy umiejętność czytania między wierszami i tworzenia drzewa genealogicznego Dobrzyńskich?
No i te charakterystyki postaci… Pisz, pisz, pisz! O zaletach i wadach. A tak naprawdę każdy chciał tylko napisać: "Jacek Soplica to po prostu skomplikowany facet. Dajcie mu spokój!".
W sumie to podejrzewam, że Mickiewicz śmiał się z nas wszystkich, pisząc Pana Tadeusza. Tak sobie myślał: "Ciekawe, ile lat będą się męczyć z moją epopeją?".
"Ale to ważne dla kultury!" - usłyszałem.
Wiem, wiem. Rozumiem. To część naszej historii, nasza tożsamość narodowa. I super. Ale czy naprawdę trzeba nas zmuszać do kochania literatury? Czy nie lepiej zachęcać? Może więcej wycieczek do Soplicowa (prawdziwego, czy wirtualnego – obojętne), a mniej kartkówek z deklinacji "Wojskiego"?
Może, zamiast wykuwać na pamięć fragmenty inwokacji, powinniśmy dyskutować o tym, co to znaczy być Polakiem? O tym, co łączy nas z przodkami i co chcemy przekazać następnym pokoleniom?
Może po prostu nie lubię sprawdzianów. Może to trauma z dzieciństwa. Może za dużo czasu spędziłem myśląc o imionach psów Gerwazego. Ale jedno wiem na pewno: Pan Tadeusz zasługuje na więcej niż tylko "zakuć, zdać, zapomnieć". Zasługuje na to, żeby go zrozumieć i docenić. Nawet jeśli zapomnimy imię ciotki Klary.
Aha, i jeszcze jedno: ile razy można pisać o tym bigosie? Naprawdę, świat ma więcej do zaoferowania niż potrawy staropolskie!







