Opisz Wakacje Po Angielsku W Czasie Przeszłym

Och, wakacje... kto ich nie kocha? Moje ostatnie były... powiedzmy, pouczające. Postanowiłam w końcu spróbować swoich sił w języku angielskim i opowiedzieć o nich. Ale nie w rozmowie, o nie! Chodziło o poważne pisanie. Przeszłym czasem. Przygotujcie się, bo było to trochę jak jazda rollercoasterem na ślepo.
Zaczęło się obiecująco. "Last summer, I went to..." No problems here! Wybrałam Grecję. Słońce, morze, feta – brzmi jak idealny początek opowieści, prawda? "I went to Greece with my family." Proste. Eleganckie. Angielski w moim wykonaniu to po prostu poezja! (Żartuję, oczywiście).
Problemy zaczęły się później...
Kiedy chciałam opisać, jak spędzałam czas. "We went to the beach." Okay, still good. Ale co dalej? Chciałam napisać o tym, jak usmażyłam się na słońcu jak kiełbaska. No i tu zaczęły się schody. "I… I… was very… red?" Brzmi to jakoś tak... mało dramatycznie. Próbowałam znaleźć inne słowa. Spędziłam chyba godzinę na przeszukiwaniu słownika online, próbując znaleźć odpowiedni synonim słowa "red". Skończyło się na "I resembled a particularly angry lobster". Nie wiem, czy to poprawne, ale przynajmniej jest barwne!
Kolejny problem pojawił się, kiedy chciałam opisać jedzenie. Grecja to raj dla smakoszy! Tylko jak to wyrazić w języku angielskim? "The food was… good?" To zdecydowanie za mało! Próbowałam opisać smak souvlaki. Jak opisać ten wybuch smaków? Z pomocą przyszedł mój brat, który podsunął: "It was an explosion of deliciousness in my mouth!" Może trochę przesadzone, ale przynajmniej oddawało mój entuzjazm.
Małe potknięcia językowe
Nie obeszło się bez zabawnych wpadek. Pamiętam, jak chciałam napisać, że pływałam w morzu. "I swam in the sea." Proste, prawda? Ale potem chciałam dodać, że woda była krystalicznie czysta. No i tu poległam. Zamiast napisać "crystal clear", napisałam "crystal clean". Niby małe niedociągnięcie, ale w mojej głowie od razu pojawił się obraz morza wyszorowanego szczotką i płynem do naczyń. Humor sytuacyjny gwarantowany!
Albo ta historia z kotami! Grecja jest pełna kotów. Chciałam napisać, że widzieliśmy ich mnóstwo. "We saw many cats." Okay. Ale potem chciałam dodać, że były wszędzie. I zamiast użyć słowa "everywhere", napisałam "everywear". Wyobraźcie sobie te koty w małych, kocich ubrankach. Absurd gonił absurd!
Angielski okazał się być językiem pełnym pułapek, ale też niesamowitej zabawy.
Najważniejsze, że mimo tych wszystkich potknięć i dziwnych sformułowań, udało mi się w końcu napisać o moich wakacjach. Może nie idealnie, może nie gramatycznie bezbłędnie, ale z sercem i humorem. I wiecie co? Myślę, że to się liczy najbardziej. A może to tylko moja wymówka, żeby usprawiedliwić moje językowe wybryki... Kto wie?
W każdym razie, moje wakacje w Grecji, opisane po angielsku, to historia pełna słońca, morza, pysznego jedzenia i… językowych przygód. I szczerze mówiąc, nie zamieniłabym tego na nic innego. Następnym razem spróbuję opisać moje wakacje po hiszpańsku. Trzymajcie kciuki!







