Nowa Era Podręczniki Dla Przedszkolaków

Okay, przyznaję się bez bicia. Mam pewną... sympatię do podręczników dla przedszkolaków od Nowej Ery. Wiem, wiem. Zaraz usłyszę "to te drogie!" albo "przecież w przedszkolu mają się bawić, a nie uczyć z książek!". No cóż, unpopular opinion alert!
Może to ja jestem dziwna, ale lubię ten moment, kiedy mój brzdąc wyciąga swoją "książeczkę" i pokazuje mi dumny jak paw, co tam "narysował". A dobra, dobra, wiem, że to bardziej bazgroły niż Picasso, ale liczy się entuzjazm, prawda?
No i weźmy na przykład te kolorowe obrazki.
Czy serio ktoś uważa, że dzieciaki nie lubią patrzeć na ładne rzeczy?
Jasne, że lubią! I nie mówcie mi, że lepiej, żeby rysowały na ścianach. Serio? Bo wtedy to już jest super kreatywność? Okej...Słyszałam też, że to "za bardzo nastawione na naukę". A co w tym złego? Że dziecko pozna kolory przed pójściem do szkoły? Że nauczy się rozróżniać kształty? Straszne! Naprawdę, przerażające wizje mi się malują. Boziu, przecież ono jeszcze będzie miało całe życie na leżenie na kanapie i oglądanie Netflixa! Dajmy mu się nacieszyć wiedzą!
Oczywiście,
nie popadajmy w skrajności
. Nie mówię, że trzeba przedszkolaka zamienić w mini-naukowca. Ale tak szczerze, czy to źle, że te podręczniki od Nowej Ery delikatnie podpowiadają jakieś aktywności? Może akurat dzięki temu moje dziecko odkryje, że lubi rysować kaczki? Albo liczyć marchewki? Kto wie?No dobra, wiem, wiem, kasa.
Podręczniki do przedszkola nie są tanie.To fakt. Ale... no właśnie. Może warto potraktować to jako inwestycję? W rozwój, w ciekawość, w... no dobra, w ciszę na piętnaście minut, kiedy dziecko jest zajęte "pracą" z książeczką. No co, każdemu rodzicowi należy się chwila wytchnienia!
I wiecie co? Zauważyłam, że te książeczki mają jeszcze jedną zaletę. Często są świetnym pretekstem do rozmowy. "Co to jest?", "A dlaczego?", "A jak robi piesek?". Serio, to lepsze niż niejeden serial na Netfliksie. (No dobra, prawie lepsze).
Może to tylko moja perspektywa. Może jestem odosobniona w swojej sympatii do podręczników dla przedszkolaków od Nowej Ery. Ale wiecie co? Nie wstydzę się tego. Uważam, że jeśli używane z głową i umiarem, mogą być fajnym narzędziem. I tak, wiem, zaraz mnie zlinczują na grupie "Mamy na Fejsie". Ale ja się nie dam! Bo wierzę w moje książeczki i w moje dziecko. I w ciszę na piętnaście minut!
A tak serio, to wiecie co jest najważniejsze? Żeby dzieciak był szczęśliwy. Czy to z książką od Nowej Ery, czy z patykiem znalezionym na spacerze. Ważne, żeby się rozwijał i dobrze bawił. I żeby nie rysował po ścianach. Amen.

