Nie To ładne Co Piękne Ale Co Się Komu Podoba

Pamiętacie to przysłowie? "Nie to ładne, co piękne, ale co się komu podoba". Brzmi mądrze, prawda? No i… w sumie, ma sens. Ale czy naprawdę *zawsze* ma sens? Mam pewne wątpliwości. Przygotujcie się na garść moich – być może kontrowersyjnych – przemyśleń.
Kwestia gustu, rzecz święta… chyba?
Oczywiście, każdy ma prawo lubić to, co lubi. Jeśli ktoś uwielbia łączenie skarpetek do sandałów, proszę bardzo! Jego stopa, jego sprawa. Ja tam wolę jednorożce, ale nie będę nikomu mówić, co ma nosić. To jest podstawa. Tolerancja i takie tam. Ale… no właśnie, jest "ale".
Kiedy "co się komu podoba" przestaje być takie fajne?
Wyobraźcie sobie, że idziecie do galerii sztuki. Stoi tam… coś. Coś, co wygląda jak potwór, który zwymiotował farbami na płótno. Autor mówi, że to ekspresja głębokiego bólu egzystencjalnego. A wy patrzycie i myślicie: "To wygląda jak pobojowisko po ataku kota na sklep z włóczką". I co? Macie grzecznie pokiwać głową i powiedzieć: "Och, jakie to głębokie"? No niekoniecznie.
Albo inna sytuacja. Kolega z pracy opowiada wam o swojej ulubionej muzyce. To jakiś death metal z domieszką dźwięków wydawanych przez borsuka w trakcie operacji. Wy słuchacie przez pięć sekund i czujecie, że wasza dusza ucieka z ciała. I co? Macie powiedzieć: "Och, jakie to oryginalne"? Pewnie, żeby nie urazić kolegi, można coś tam mruknąć. Ale w głębi duszy wiecie, że to po prostu… no, nie dla was.
Kwestia obiektywnej brzydoty?
Czy istnieje coś takiego jak obiektywna brzydota? Czy pewne rzeczy po prostu *są* brzydkie, niezależnie od tego, co kto lubi? Ryzykuję herezję, ale… myślę, że tak. Są wzory, kolory, dźwięki, które po prostu drażnią ludzki mózg. No, może nie wszystkich, ale… wiecie, o co mi chodzi. Coś, co sprawia, że mimowolnie krzywimy się i mówimy: "Ojej!".
Może to kwestia proporcji, może symetrii, a może czegoś zupełnie innego. Grunt, że czasami patrzymy na coś i wiemy, że jest… niezbyt udane. Nawet jeśli ktoś uważa to za szczyt piękna. I to jest w porządku. To, że ktoś lubi brzydkie rzeczy, nie znaczy, że mamy udawać, że też je lubimy.
Dlatego proponuję małą modyfikację tego przysłowia: "Nie to ładne, co piękne, ale co się komu podoba… no, chyba że to naprawdę obiektywnie brzydkie. Wtedy można cicho ponarzekać". Co wy na to?
A tak na serio, pamiętajmy o jednym: szanujmy gusty innych. Nawet jeśli uważamy je za dziwaczne. Po prostu czasami pozwólmy sobie na szczerą (ale delikatną!) ocenę. Bo przecież życie jest za krótkie, żeby udawać, że lubimy borsuka death metal.
Pamiętajcie: Najważniejsze, żebyście Wy czuli się dobrze z tym, co Wam się podoba. A co myślą inni? No cóż… Nie to ładne, co piękne… sami wiecie!







