Neon Genesis Evangelion The End Of Evangelion

Okej, słuchajcie, zanurzmy się w świat Neon Genesis Evangelion: The End of Evangelion. Tak, wiem, na samą myśl niektórzy pewnie czują zbliżający się egzystencjalny kryzys. Ale obiecuję, spróbujemy spojrzeć na to z trochę innej, hmm, powiedzmy – optymistycznej perspektywy. (Prawie.)

Koniec, jakiego się nie spodziewaliśmy

Zapomnijcie o hollywoodzkim happy endzie. "The End of Evangelion" to jak włączenie pralki na najwyższych obrotach w samym środku twojego mózgu. To koniec, który każe ci się zastanowić nad sensem życia, ale jednocześnie, jeśli dobrze się przyjrzysz, znajdziesz w nim szczyptę... humoru? Tak, dobrze słyszycie.

Shinji i problem z komunikacją

Weźmy na przykład Shinjiego. Biedny chłopak, prawda? Ciągle niezadowolony, zagubiony, nie potrafi wyrazić swoich emocji. W "The End of Evangelion" jego problemy z komunikacją osiągają kosmiczne rozmiary. Zamiast rozwiązać konflikty werbalnie, świat dosłownie się rozpada. To trochę tak, jakby ktoś krzyknął: "No dobra, jak nie potraficie się dogadać, to zresetujmy wszystko i zacznijcie od nowa!". A wszystko to, bo Shinji ma problem z rozmową... Może powinien był iść na terapię?

I nie zapominajmy o Asuce! Ta zadziorna pilotka, mimo swojej siły, też ma swoje demony. Ale nawet w totalnym chaosie potrafi utrzymać swój charakter. Jej kłótnie z Shinjim są jak gra w tenisa – tylko zamiast piłki, latają wulgaryzmy i frustracje. Mimo wszystko, w tej chorej dynamice, jest coś... znajomego? Ile razy sami kłóciliśmy się z kimś, kogo niby kochamy?

Cała ta sytuacja to jak ekstremalna wersja problemów w związku – zamiast iść na randkę, żeby popracować nad komunikacją, rozpoczyna się Trzecie Uderzenie.

LCL i kosmiczny sok pomidorowy

No i ten cały LCL! Pamiętacie? Ten dziwny płyn, w którym pilotują Evy. W "The End of Evangelion" zamienia się w coś... więcej. Wszyscy stają się jednością, płyną w kosmicznym "soku pomidorowym". To brzmi strasznie? Może. Ale wyobraźcie sobie – zero konfliktów, zero samotności, wszyscy są połączeni. Trochę jak jeden wielki, dziwny klan. Może to i idealne społeczeństwo? Może nie. Jedno jest pewne – na pewno jest... oryginalne.

Odkrywanie piękna w chaosie

Mimo całego cierpienia i destrukcji, "The End of Evangelion" to film o nadziei. O tym, że nawet po najgorszym upadku można się podnieść. Że zawsze istnieje szansa na nowy początek. Shinji i Asuka na końcu – sami na plaży, w zrujnowanym świecie. Co dalej? Nie wiemy. Ale wiemy, że mają szansę zbudować coś nowego. Może nawet nauczą się w końcu rozmawiać? Kto wie!

Więc następnym razem, gdy będziecie oglądać "The End of Evangelion", spróbujcie spojrzeć na to trochę inaczej. Znajdźcie w tym chaosie absurd, humor, a może nawet i krztynę nadziei. Bo wiecie co? Nawet w najmroczniejszym anime o gigantycznych robotach walczących z aniołami, można znaleźć coś... ludzkiego.