Napisz List Do Europejskich Monarchów

Drodzy europejscy monarchowie! Serio, muszę to powiedzieć. Czy nikt z Was nie pomyślał, żeby tak po prostu… napisać list? Do nas, zwykłych obywateli?
Wyobraźcie sobie! Król Karol III siada sobie, popija herbatkę (jakżeby inaczej!), bierze kartkę papieru i pisze: "Drodzy Brytyjczycy! Słuchajcie, pogoda w tym roku… sami wiecie. Ale przynajmniej korona lśni! Pozdrawiam serdecznie, Karol".
Albo Królowa Małgorzata II z Danii! Mogłaby napisać coś w stylu: "Hej ludki! W Kopenhadze wieje, ale mamy nowe smørrebrød w zamkowej kantynie! Musicie spróbować! Pozdrawiam, Wasza Małgośka".
No dobra, żartuję (trochę).
Ale pomyślcie o tym! Wiem, wiem, macie całe protokoły, doradców, przemówienia… Ale czasem zwykłe słowo, od serca, działa cuda. Czy nie byłoby fajnie poczuć, że oni, tam na górze, rozumieją, że życie to nie tylko tiary i bale?
Wyobrażam sobie taką królową Maxima z Holandii, która pisze: "Słuchajcie, też mam czasem dzień, kiedy nie chce mi się zakładać pomarańczowego! Ale potem patrzę na te tulipany i jakoś leci! Pozdrawiam z wietrznej Hagi!".
Ok, może jestem naiwna.
Może myślę utopijnie. Może monarchowie mają ważniejsze rzeczy na głowie niż pisanie listów do losowych Kowalskich i Smithów. Ale kurczę, co szkodzi spróbować?
Widzę to tak: co tydzień, jeden z Was wysyła "list". Krótki, szczery, o czymkolwiek. O pogodzie, o meczu, o tym, że komar go ugryzł w pałacowym ogrodzie. Byle było ludzkie! Zero patosu, zero nadęcia.
Może Książę Albert II z Monako mógłby napisać o swoich zmaganiach z korkami na Lazurowym Wybrzeżu? "Serio, ludzie, nie da się tu normalnie dojechać! Nawet helikopter nie pomaga! Trzymajcie się ciepło!".
I niech to będzie normalny list! Nie wydrukowany na złotym papierze, tylko odręcznie, z lekkim kleksem od kawy. Niech to będzie dowód, że pod koroną i diademem kryje się po prostu… człowiek.
Wiem, że niektórym to się nie spodoba. "Co za bzdura!", krzykną. "Monarcha ma reprezentować godność i powagę! A nie pisać głupoty!". No cóż. Ja tam uważam, że odrobina luzu nikomu nie zaszkodziła. A może nawet zbliży monarchię do ludzi. Kto wie?
Może się mylę. Może moje pomysły są szalone. Ale przynajmniej Was rozbawiłam! I kto wie, może któryś z Was, tam na szczycie, potajemnie pomyśli: "W sumie… to ma sens".
A jak nie, to trudno. Przynajmniej spróbowałam. I napisałam list. Do Was. Trochę pośrednio, ale zawsze coś. Z nadzieją, że odrobinę rozjaśniłam Wam dzień!
Z poważaniem (i lekkim uśmiechem), Wasza skromna obserwatorka zwyczajnego życia.




