Na Co Chorował Colin Tajemniczy Ogród

Dobra, posłuchajcie. Mam coś do powiedzenia na temat Colina Craven z "Tajemniczego Ogrodu". I prawdopodobnie wielu z was się ze mną nie zgodzi. Ale cóż, ktoś musi to powiedzieć.
O co tyle hałasu?
Wszyscy pamiętamy Colina. Zamknięty w pokoju. Ciągle chory. Wiecznie narzekający. Król dramatu w krótkich spodniach. Ale czy naprawdę był chory? A może... (tutaj robi się ciekawie) ...może po prostu był strasznym rozpieszczonym bachorem?
No dobra, wiem, to brzmi okrutnie. Ale pomyślcie o tym przez chwilę. Wychowywany bez matki, otoczony służbą, która robiła wszystko, co tylko sobie wymyślił. Brakowało mu dyscypliny, zabawy na świeżym powietrzu i zdrowej dawki "życia".
A może... nuda?
Serio! Wyobraź sobie, że całe dnie spędzasz w gigantycznej, ponurej posiadłości. Bez kolegów. Bez gier. Bez internetu (oczywiście!). Jedyną rozrywką jest słuchanie, jak służba szepcze o twojej chorobie. Jasne, że zacząłbyś wierzyć, że umierasz!
Moim zdaniem Colin po prostu cierpiał na ekstremalne znudzenie. A jego "choroba" była doskonałym sposobem na zwrócenie na siebie uwagi. Kto by nie chciał, żeby wszyscy nad nim skakali i spełniali każde życzenie?
I zanim mnie zlinczujecie, pamiętajcie, że wszystko się zmieniło, gdy Mary Lennox wparowała do jego życia i wciągnęła go do tego tajemniczego ogrodu. Nagle miał cel! Miał przyjaciół! Miał (o zgrozo!) brud pod paznokciami!
Ogród leczy wszystko?
Czy magiczny ogród naprawdę go wyleczył? A może po prostu dał mu coś lepszego do roboty niż leżenie w łóżku i myślenie o umieraniu? Myślę, że to drugie.
Nie mówię, że nie miał żadnych problemów emocjonalnych. Jasne, że miał. Stracił matkę, był zaniedbywany przez ojca... To wystarczająco, żeby każdego dobić. Ale moim zdaniem fizycznie nic mu nie dolegało. No, może oprócz braku słońca i świeżego powietrza.
I serio, ta "choroba kręgosłupa"? Brzmi jak wymówka, żeby nie musieć chodzić do szkoły. Tak, wiem, okrutne. Ale prawdziwe!
Moja niepopularna opinia: Colin Craven był po prostu strasznie rozpuszczonym dzieckiem, które potrzebowało trochę świeżego powietrza i solidnego kopa w tyłek (oczywiście metaforycznie).
No dobra, teraz możecie mnie krytykować. Ale przynajmniej zmusiłem was do zastanowienia się nad tym, czy ten mały król dramatu naprawdę był tak chory, jak nam to przedstawiano. A może po prostu potrzebował trochę Magii Ogrodu (czytaj: zabawy i przyjaciół) w swoim życiu?
Pomyślcie o tym!







