Milwaukee Bucks Vs Golden State Warriors 2019

Pamiętacie ten czas, kiedy Milwaukee Bucks i Golden State Warriors starli się na parkiecie w 2019 roku? To był sezon pełen wrażeń, a ich mecze miały w sobie coś... magicznego. No dobra, może nie magicznego jak w Harrym Potterze, ale na pewno pełnego niespodzianek.
Bucks, prowadzeni przez Giannisa Antetokounmpo, byli wtedy na fali wznoszącej. Młodzi, głodni sukcesu i gotowi na wszystko. Giannis, niczym grecki bóg (no dobra, bardziej grecki potwór z bajek, który nagle zaczął rzucać za trzy!), biegał po parkiecie i demolował kosze przeciwników. A Warriors? No cóż, byli to nadal Warriors, czyli drużyna naszpikowana gwiazdami. Stephen Curry, Klay Thompson, Kevin Durant – to brzmi jak skład z gry komputerowej z włączonym kodem na nieśmiertelność.
Pierwsze Starcie: Kto pierwszy, ten lepszy?
Pierwszy mecz między nimi był trochę jak próba sił. Bucks chcieli udowodnić, że nie są tylko chłopcami do bicia i potrafią rzucić wyzwanie mistrzom. Warriors natomiast sprawdzali, czy ich korona nadal leży na głowie prosto. Pamiętam, że Giannis szalał pod koszem, a Curry robił te swoje magiczne triki z piłką, zanim rzucił za trzy. Publiczność szalała, a komentatorzy darli się wniebogłosy.
Wynik? Powiem tak: było blisko. Bardzo blisko. Bucks pokazali pazur, ale doświadczenie Warriors wzięło górę. Ale to był dopiero początek.
Drugie Starcie: Zemsta jest słodka (albo przynajmniej satysfakcjonująca)
Drugi mecz był już zupełnie inną bajką. Bucks wyszli na parkiet z nastawieniem, że "teraz my!". Giannis był jeszcze bardziej nie do zatrzymania, a jego koledzy wspierali go jak armia Spartan. Pamiętam jedną akcję, kiedy Giannis wszedł pod kosz, minął trzech obrońców i zatopił piłkę z takim impetem, że aż parkiet zadrżał. Serio, chyba było to odczuwalne nawet w Wisconsin!
A Stephen Curry? No cóż, miał gorszy dzień. Czasami nawet najwięksi mistrzowie mają prawo do słabszego występu. Chociaż i tak rzucił kilka trójek, które przyprawiły kibiców Bucks o ból głowy.
Bucks wygrali. To była ich zemsta. Słodka, pyszna zemsta! Hala w Milwaukee eksplodowała z radości. Kibice szaleli, a trener Bucks, Mike Budenholzer, uśmiechał się od ucha do ucha. Nawet Giannis się uśmiechał, a to już był prawdziwy powód do świętowania.
Co dalej?
Sezon 2019 pokazał, że Bucks stają się potęgą. Udowodnili, że potrafią rywalizować z najlepszymi. A Warriors? Cóż, to był początek ich problemów z kontuzjami i zmian w składzie. Ale jedno jest pewne: ich mecze z Bucks w 2019 roku były pełne emocji i dostarczyły nam mnóstwo niezapomnianych chwil. I dlatego warto o nich pamiętać.
To była taka mała, urocza batalia Dawida z Goliatem, gdzie Dawid pokazał, że ma naprawdę mocny kamień. I że potrafi nim celnie rzucić! No i że ma Giannisa w składzie, a to zawsze pomaga.







