Lenny Kravitz When The Morning Turns To Night

Słońce zachodzi. Zaczyna się robić ciemno. Co robisz? Ja? Myślę o Lenny'm Kravitzu. Serio. Nie pytajcie dlaczego. Po prostu tak mam.
Lenny, mój mroczny przyjaciel?
Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale mam wrażenie, że muzyka Lenny'ego Kravitza brzmi lepiej po zmroku. Jakby słońce osłabiało jego moc. Za dnia jest świetny, wiadomo. Ale noc... o, noc to jego żywioł. Może to te skórzane spodnie? Może te okulary przeciwsłoneczne, które nosi nawet po ciemku? Kto wie!
Pomyślcie o tym: jesteście na imprezie, światła przygaszone, parkiet pełen ludzi. I nagle leci "Are You Gonna Go My Way". Energia skacze pod sufit. W dzień ta piosenka też jest spoko, ale w nocy nabiera dzikości. No przyznajcie, mam rację!
Niepopularna opinia: Lenny jest nocnym markiem.
Wiem, wiem. Powiedzą, że to bzdura. Że Lenny jest uniwersalny. Że kocha słońce, plażę i dobrą zabawę niezależnie od pory dnia. Być może. Ale dla mnie jego wokal... jego riffy gitarowe... one brzmią najlepiej, gdy księżyc świeci na niebie.
"Fly Away" o północy? Poezja!
Wyobraźcie sobie, że jedziecie samochodem w nocy. Puste drogi, miasto śpi. Włączacie "American Woman". Gitara dudni, rytm porywa. Czy to nie jest idealna sceneria dla Lenny'ego? Słońce mogłoby próbować, ale nie da rady. Noc wygrywa.
Może to kwestia mojego gustu. Może to moja mała, dziwaczna obsesja. Ale jestem przekonana, że Lenny Kravitz został stworzony dla nocy. Jego muzyka ma w sobie coś mrocznego, tajemniczego, co po prostu lepiej rezonuje z ciemnością.
Nocne refleksje.
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, jak różne dźwięki brzmią w nocy? Wszystko jest cichsze, bardziej wyraziste. I muzyka Lenny'ego idealnie się w to wpisuje. Jego mocne wokale, jego rockowe brzmienie... to wszystko wypełnia przestrzeń, gdy słońce już śpi.
Może to te efekty gitarowe? Może bas, który dudni w ciemności? A może po prostu to, że czuję się bardziej swobodnie i szalenie w nocy. Kto wie! Ważne, że Lenny Kravitz po zmroku to dla mnie magia.
Więc następnym razem, gdy zapadnie zmrok, pomyślcie o Lenny'm Kravitzu. Puśćcie jego muzykę. Zobaczcie, czy też poczujecie to coś. A jeśli nie? No cóż, to może znaczyć, że jesteście rannymi ptaszkami. Ale ostrzegam, tracicie sporo dobrej zabawy!
A teraz, przepraszam, idę posłuchać "It Ain't Over 'Til It's Over". Oczywiście, po zmroku. Bo jak inaczej?







