Ktora W Kolejnosci Polska Na Eurowizji

Ej, dobra, pogadajmy szczerze. Eurowizja. Kochamy ją nienawidzić, nie? Albo nienawidzimy ją kochać? W każdym razie, oglądamy. I zawsze, absolutnie ZAWSZE, zastanawiamy się: którzy będziemy w kolejności?
Kolejność startowa: Dramat i Teoria Spiskowa
No bo umówmy się, kolejność występów na Eurowizji to jak układanie kart na pokerze. Może zadecydować o wszystkim. Początek? Zapomniany. Środek? Zagubiony. Koniec? Przemęczony. A my? My zawsze gdzieś tak... pośrodku. Wiecie, tam, gdzie każdy idzie po kolejnego drinka i sprawdza Instagrama.
I serio, czy tylko ja mam wrażenie, że zawsze trafiamy na moment, kiedy wszystkie ballady już były, a energetyczne bangery dopiero nadchodzą? Taki muzyczny czyściec. Ani tu dobrze powspominać łzy, ani poskakać do upadłego. Tylko siedzieć i... czekać na punktację.
Czy da się to przewidzieć?
O, tu zaczyna się zabawa. Bo internet to kopalnia teorii spiskowych. Jedni mówią, że to polityka. Że sąsiedzkie głosowanie to jedyna prawda i jedyna droga do sukcesu. Inni, że to tajne algorytmy EBU. Że ktoś tam w Genewie siedzi i knuje, żeby akurat Polska nie wygrała. No bo... wiadomo.
Ja osobiście uważam, że to wszystko totalny przypadek. No dobra, może nie totalny. Może jest tam jakiś pan/pani od "muzycznej dramaturgii", który/która myśli: "O, po tej szalonej fińskiej grupie damy teraz smętną islandzką balladę, żeby ludzie mogli odetchnąć". I gdzieś po drodze trafiamy my. Polski akcent w tym szaleństwie. Albo, jak kto woli, chaosie.
I wiecie co? Trochę mnie to bawi. Bo ta nieprzewidywalność jest częścią uroku. Nieważne, czy śpiewamy o miłości, wolności, czy pierogach (kto wie, może kiedyś?), i tak będziemy drżeć o to, czy wystąpimy przed, czy po gościu z dziwną fryzurą i jeszcze dziwniejszym strojem.
Unpopular Opinion: Liczy się piosenka, nie kolejność
Okay, here comes the hot take. Może i to heretyckie, ale uważam, że dobra piosenka obroni się sama. Nawet gdyby wystąpiła jako pierwsza. Nawet gdyby wystąpiła po Lordi. (Dobra, może nie po Lordi. Lordi to Lordi.)
No bo spójrzmy prawdzie w oczy: ile razy zdarzyło się, że zapamiętaliśmy kogoś, kto śpiewał jako drugi, a nikt nie pamięta zwycięzcy? Właśnie. Chodzi o to, żeby zostawić ślad. Żeby ludzie, po całym tym eurowizyjnym maratonie, pomyśleli: "Ej, ta polska piosenka była całkiem niezła. Muszę sprawdzić na Spotify."
A więc, zamiast martwić się o kolejność, skupmy się na tym, żeby wysłać coś naprawdę fajnego. Coś, co nas reprezentuje. Coś, co sprawi, że będziemy dumni. A jak już wystąpimy w tej kolejności, w której mamy wystąpić... no to damy czadu. Po prostu.
Aha, i jeszcze jedno. Przestańmy obwiniać kolejność startową za nasze ewentualne porażki. Serio. Mamy ciekawszych wrogów:
Złe oświetlenie. Niespodziewana awaria mikrofonu. Wścibskie kamery.I oczywiście, sąsiedzkie głosowanie.
Podsumowując: Która Polska w kolejności na Eurowizji? Nie wiem. Ale wiem, że powinniśmy się tym mniej przejmować. I pić więcej wina. Za zdrowie artystów. I za to, żebyśmy w końcu wysłali coś, co rozwali system. A może i nie. Grunt to dobra zabawa!







