Kamienie Na Szaniec Tytuły Rozdziałów

No dobra, przyznaję się. Mam słabość. Słabość do... tytułów rozdziałów w Kamieniach na Szaniec. Serio. Kto by pomyślał, że podręcznik do lektury szkolnej może tak intrygować?
"Alarm – Lotnicy" – Co to za klimat?!
Zacznijmy od początku. "Alarm – Lotnicy". Czy to nie brzmi jak tytuł jakiegoś thrillera szpiegowskiego? Wyobrażam sobie plakat filmowy. Ciemne niebo, sylwetki samolotów i dramatyczny napis "Alarm – Lotnicy!". Tylko czekam, aż Harrison Ford wyskoczy zza rogu. No dobra, może trochę przesadzam.
Moja mała, sekretna teoria
Podejrzewam, że Aleksander Kamiński, pisząc Kamienie na Szaniec, wcale nie chciał, żebyśmy się nudzili. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że w głębi duszy marzył o napisaniu scenariusza do hollywoodzkiego hitu. Te tytuły to po prostu ukryte teasery!
"Dywersja" – Czy to przepis na sukces?
Przechodzimy dalej. "Dywersja". Okej, brzmi konkretnie. Brzmi… niegrzecznie. Trochę jak instrukcja obsługi dla młodocianego wandala. Ale hej, kto z nas nie marzył kiedyś o małej, niewinnej dywersji? No dobra, może nie niszczenie niemieckich szyldów. Ale przyznajcie się, pomysły były!
"W matni" – Mój ulubiony!
A teraz mój absolutny faworyt: "W matni". Brzmi jak nazwa escape roomu, prawda? Wyobraźcie sobie: grupa przyjaciół zamknięta w pokoju, muszą rozwiązać zagadki, żeby uciec. Tylko zamiast zagadek mają gestapo i widmo śmierci nad głową. Trochę hardcore, ale tytuł mistrzowski. Aleksander Kamiński był geniuszem marketingu, nawet jeśli o tym nie wiedział.
"W beczce" – Serio?
No i dochodzimy do "W beczce". No dobra, tutaj przyznaję, trochę mnie poniosło. "W beczce" brzmi… dosłownie. Jakby ktoś wpadł do beczki i tyle. Bez dramatyzmu, bez napięcia. Ale z drugiej strony, może w tym tkwi geniusz? Może Kamiński chciał nas trochę sprowadzić na ziemię? Pokazać, że bohaterstwo to nie tylko wielkie czyny, ale też chwile prozaiczne, wręcz… beczkowe.
Unpopular opinion: Tytuły są ważniejsze niż fabuła (prawie)
Okej, wiem, to herezja. Zaraz zostanę zlinczowana przez nauczycieli polskiego. Ale no co ja poradzę, że te tytuły rozdziałów bardziej zapadły mi w pamięć niż niektóre wydarzenia z książki? Może to kwestia mojego krótkotrwałego skupienia. A może po prostu Aleksander Kamiński wiedział, jak sprzedać dobrą historię. Nawet jeśli to tylko historia o bohaterach w czasie wojny. Rudy, Zośka, Alek - bohaterzy jakich mało.
Dobra, dość żartów. Kamienie na Szaniec to ważna książka. Mówi o poświęceniu, odwadze i miłości do ojczyzny. Ale spójrzmy prawdzie w oczy: te tytuły rozdziałów dodają jej pazura. I za to, panie Kamiński, składam panu czołobitność.
A teraz idę poszukać filmu "Alarm – Lotnicy". Może jednak gdzieś istnieje...





