Irena Santor Twoja Twarz Brzmi Znajomo

Okay, przyznaję się. Mam słabość. Wielką słabość. Chodzi o... Twoja Twarz Brzmi Znajomo. No dobra, i o Irenę Santor. I teraz powiedzcie, że jestem dziwna. Śmiało!
Wszyscy mówią, że to program dla emerytów. Że nudny. Że kiczowaty. I pewnie trochę tak jest. Ale... no właśnie. To "ale" jest wielkie jak Stadion Narodowy. I to "ale" nazywa się sentyment. I nazywa się... rozrywka. Bez spiny. Bez napinania. Tylko czysta, głupkowata radość.
Co z tą Ireną Santor?
No właśnie! Przejdźmy do sedna. Kto by pomyślał, że ktoś w ogóle odważy się wziąć na warsztat legendę pokroju Ireny Santor w takim programie? Serio, chapeau bas dla śmiałka. Bo to zadanie jest trudniejsze niż ogarnięcie polskiej polityki.
A wykonanie? No cóż... różnie bywa. Były występy rewelacyjne. Były... no, powiedzmy, że "ambitne". Pamiętacie, jak ktoś próbował odtworzyć jej "Już nie ma dzikich plaż"? Mój Boże, miałam ciarki. Ale niekoniecznie pozytywne. Ale hej! Ważne, że się starali!
Czy to profanacja?
Pewnie znajdą się puryści, którzy powiedzą, że to profanacja. Że Irena Santor jest nietykalna. Że jej twórczość powinna być otoczona nimbem świętości. I szanuję to. Naprawdę. Ale... czy nie możemy czasem się po prostu pobawić? Czy nie możemy się uśmiechnąć, widząc, jak ktoś próbuje imitować jej głos, jej gesty, jej styl? No litości!
Moja "niepopularna" opinia jest taka: czasem trzeba zdjąć pomnik z cokołu i potraktować go... no, po ludzku. Irena Santor to ikona. Ale to też człowiek. I jej piosenki są piękne, ale to też piosenki. A piosenki są po to, żeby je śpiewać. I tańczyć. I nawet parodiować. (Z umiarem, oczywiście!)
Uważam, że występy z piosenkami Ireny Santor w Twoja Twarz Brzmi Znajomo to w pewien sposób... hołd. Hołd złożony jej talentowi, jej dorobkowi, jej wpływowi na polską kulturę. To przypomnienie, że ona wciąż jest z nami. Że jej piosenki wciąż żyją. Że wciąż potrafią wzruszyć, rozbawić, poruszyć.
A poza tym, no umówmy się, kto nie lubi posłuchać "Małego Księcia" w wykonaniu kogoś, kto na co dzień śpiewa zupełnie inny rodzaj muzyki? To jest kwintesencja tego programu! Chaos, zaskoczenie i... odrobina kiczu.
Więc co? Dalej uważacie, że jestem dziwna, bo lubię, jak ktoś się przebiera za Irenę Santor w telewizji? Może i tak. Ale ja się dobrze bawię. I o to chodzi, prawda?
I jeśli kiedyś zobaczycie w Twoja Twarz Brzmi Znajomo kolejną osobę, która będzie próbowała zmierzyć się z legendą Ireny Santor, to dajcie jej szansę. Uśmiechnijcie się. Z przymrużeniem oka. Bo to tylko zabawa. A czasem, właśnie taka zabawa jest nam najbardziej potrzebna.
No dobra, a teraz idę posłuchać "Tych lat dwudziestych, tych lat trzydziestych". Pa!







