Gwiezdne Wojny Część Vi Powrót Jedi

Hej wszystkim fanom kosmicznych przygód! Przygotujcie się na mega dawkę pozytywnej energii, bo dziś bierzemy na tapetę Gwiezdne Wojny: Część VI – Powrót Jedi! To jak wisienka na torcie oryginalnej trylogii, a torcik był już pyszny, uwierzcie mi!
Bitwa o Endor: Misja niemożliwa...chyba że!
Pamiętacie Gwiazdę Śmierci? Tę wielką kulę, która potrafiła niszczyć planety? No więc Imperium, jak to Imperium, stwierdziło, że jedna to za mało i zbudowało...drugą! I wiecie co? Rebelia ma plan! Plan tak szalony, że aż głowa boli. Muszą wyłączyć pole ochronne, które osłania Gwiazdę Śmierci. A to pole znajduje się na...Endorze. Tak, tej księżycowej dżungli pełnej...Ewoków.
Ewoki. Słodkie, futrzaste, z włóczniami. Wyglądają, jakby uciekły z przedszkola leśnych duszków, a tu nagle mają walczyć z imperialnymi żołnierzami w zbrojach. No dobra, przyznaję, na początku brzmi to jak żart. Ale wiecie co? Ewoki to prawdziwe maszyny do walki! Zrobią pułapkę z wszystkiego – od loga po liście. Imperium nie ma pojęcia, co ich uderzyło. To trochę tak, jakby wysłać wojsko na imprezę urodzinową i nagle okazało się, że dmuchane zamki strzelają laserami!
Luke, Han, Leia – cała ekipa jest na miejscu. Muszą współpracować z Ewokami, żeby wygrać. Czy to się uda? No, spoiler alert – tak! Ale jak to się mówi, liczy się droga, a nie cel. A droga jest wyboista, pełna niespodzianek i...no właśnie, Ewoków!
Konfrontacja z Vaderem: Ojcostwo, przeprosiny i odkupienie!
No i dochodzimy do sedna. Do serca całej sagi. Luke Skywalker kontra Darth Vader. Ojciec kontra syn. Dobro kontra...no, powiedzmy, zło w trakcie rehabilitacji. Imperator Palpatine stoi z boku i się śmieje (ten to zawsze ma dobry humor, no dobra, zły humor, ale zawsze wyrazisty). Atmosfera jest tak gęsta, że można ją kroić mieczem świetlnym. Dosłownie.
Vader próbuje przeciągnąć Luke’a na ciemną stronę mocy. Mówi mu, że razem mogą rządzić galaktyką jak ojciec i syn. A Luke na to: „Tata, wiem, że masz złe dni, ale serio? Rządzić galaktyką? Nie lepiej pójść na ryby?” (Dobra, nie powiedział tego o rybach, ale ja bym tak zrobił!).
W końcu Vader wybiera dobro! To jest moment! Moment odkupienia, poświęcenia i...zdejmuje maskę. Widzimy jego twarz. Twarz człowieka, który przeszedł przez piekło, ale w końcu znalazł drogę do światła. I umiera. Tak, wiem, smutno. Ale umiera jako bohater. A to się liczy. Odkupienie Dartha Vadera to jeden z najbardziej wzruszających momentów w historii kina. Serio!
Zwycięstwo i...impreza!
Rebelia wygrywa! Gwiazda Śmierci wylatuje w powietrze (po raz drugi!). Imperator Palpatine...no, powiedzmy, że nie ma już go z nami. A na Endorze...impreza! Ewoki tańczą, Leia przytula Chewbaccę (uwierzcie mi, to musi być miłe), Luke patrzy w gwiazdy i...wszyscy są szczęśliwi!
Powrót Jedi to film o nadziei, o przyjaźni, o odkupieniu. To film, który pokazuje, że nawet w najmroczniejszych czasach zawsze jest szansa na zwycięstwo. I że nawet małe, futrzaste stworki mogą pokonać ogromne, imperialne armie. Bo czemu by nie?
Więc jeśli jeszcze nie widzieliście Gwiezdnych Wojen: Części VI (serio? co wy robiliście?), to koniecznie to nadróbcie! To gwarantowana dawka dobrego humoru i kosmicznych emocji! Nie pożałujecie!





