Europa Odkrywa świat Sprawdzian Grupa B

Pamiętacie czasy sprawdzianów z historii? Ach, ten dreszczyk emocji! Szczególnie, gdy na horyzoncie majaczyła "Europa Odkrywa Świat", a konkretnie Grupa B. I wiecie co? Mam pewną… hm… niepopularną opinię.
No bo szczerze. Kolumb dopłynął do Ameryki. Magellan opłynął kulę ziemską. Vasco da Gama znalazł drogę do Indii. Wiemy, wiemy. To ważne. Bardzo ważne. Historię trzeba znać. Ale czy naprawdę MUSIAŁAM wiedzieć, który dokładnie rok, miesiąc i dzień dany jegomość postawił stopę na obcej ziemi? Serio?
Kto to zapamięta?
Ja rozumiem, trzeba datować. Ale czy to aż tak kluczowe dla zrozumienia, dlaczego w ogóle Europa nagle zapragnęła ten świat odkrywać? No, dobra, dobra, pewnie trochę tak. Ale bądźmy szczerzy – kto po latach pamięta te wszystkie daty, poza może nielicznymi pasjonatami?
Pamiętam za to nerwowe szeptanie na przerwie. Pamiętam desperackie próby wklepania w dłoń ściągawki. I pamiętam przerażenie, gdy Pani od historii patrzyła na mnie swoim przeszywającym wzrokiem. Wszystko to z powodu jakiegoś sprawdzianu, a konkretnie "Europa Odkrywa Świat" Grupa B.
I wiecie co? Teraz, po latach, myślę sobie, że to wszystko było trochę… zabawne. Trochę szalone. Trochę bez sensu. No dobra, może trochę z sensem. Ale wciąż uważam, że można było podejść do tego inaczej.
A co by było, gdyby...?
Wyobraźcie sobie sprawdzian, gdzie zamiast dat i nazwisk trzeba było napisać opowiadanie. Opowieść z perspektywy marynarza na statku Kolumba. Albo list do rodziny od handlarza przyprawami w Indiach. Albo nawet pamiętnik papugi, która widziała wszystko z pokładu statku Magellana. Brzmi lepiej, prawda?
Wtedy można by naprawdę poczuć, jak to było. Zrozumieć motywacje, obawy, nadzieje. A nie tylko wkuwać na pamięć suchą wiedzę. No dobra, wiem, pewnie to utopia.
Ale marzyć wolno, prawda? Marzyć o sprawdzianach z historii, które zamiast stresu wywołują uśmiech. Sprawdzianach, które uczą myślenia, a nie tylko zapamiętywania.
A tak na serio – to wszystko i tak nic nie zmieni. "Europa Odkrywa Świat" Grupa B to dla wielu z nas wspomnienie z przeszłości. Wspomnienie mniej lub bardziej traumatyczne. Ale wspomnienie, które jednak, w pewien dziwny sposób, ukształtowało nas.
I choć do dziś nie wiem, kiedy dokładnie Amerigo Vespucci udowodnił, że Kolumb wcale nie dopłynął do Indii (i czy to w ogóle była prawda!), to jednak wiem, że historia jest fascynująca. I że warto ją znać. Tylko może… trochę inaczej?
Dobra, koniec narzekania. Idę poczytać o Krzysztofie Kolumbie. Może tym razem coś zapamiętam… Albo i nie. W końcu Grupa B już mi nie grozi!







