Działania Na Ułamkach Dziesiętnych Klasa 5

Pamiętacie ułamki dziesiętne? Klasa 5. Czas, kiedy nagle okazuje się, że liczby mają ogonki. I te ogonki wcale nie służą do latania! Według mnie to trochę oszustwo. Przecież uczyli nas, że liczby są całe i święte. A tu nagle jakaś część, jakaś resztka... no co to ma być?

Dodawanie i odejmowanie to jeszcze jako taka zabawa. Trzeba tylko uważać na te przecinki. Żeby przypadkiem nie wyszło, że mam 3,5 jabłka, a kolega 123,45! Co by z nami zrobiła pani od matematyki?! Ustawianie przecinków w rzędzie to niby proste, ale zawsze ktoś się pomyli. A potem płacz i zgrzytanie zębów, bo cały przykład poszedł do kosza.

Mnożenie - już gorzej.

Mnożenie ułamków dziesiętnych to już wyższa szkoła jazdy. Udajemy, że tych przecinków w ogóle nie ma. Mnożymy jak normalne liczby. Potem... no właśnie! Potem trzeba te przecinki z powrotem powstawiać! I to jeszcze zliczać, ile ich było w ogóle. Koszmar! Zupełnie jak składanie mebli z Ikei - na początku wszystko wygląda dobrze, a na końcu zostają jakieś śrubki, których nie wiadomo gdzie wkręcić. I zastanawiasz się, czy to mebel sam się za chwilę nie rozpadnie.

Dzielenie... o, dzielenie to już w ogóle jest jakiś żart. Przesuwamy przecinki, dopisujemy zera... To ja już wolę pisać wypracowanie o wakacjach. Przynajmniej tam mogę trochę zmyślać. W dzieleniu ułamków dziesiętnych kreatywność się nie sprawdza. No chyba, że kreatywnie wymyślam, jak się od niego wymigać.

W ogóle, czy ktoś kiedykolwiek w życiu *NAPRAWDĘ* potrzebował dzielić 1,2345 przez 0,00006789? No dobra, może jacyś naukowcy z NASA, którzy liczą trajektorię lotu rakiety na Marsa. Ale ja? Moje życie jest zdecydowanie mniej kosmiczne. Jak chcę podzielić pizzę na kawałki, to jakoś daję radę bez ułamków dziesiętnych. Zwykły nóż i trochę zdrowego rozsądku wystarczą.

Dlatego mam taką małą, cichą nadzieję, że jak już będę dorosły, to nikt mi nie będzie zadawał zadań z dzielenia ułamków dziesiętnych. A jak już koniecznie ktoś będzie chciał mnie sprawdzić, to powiem, że zapomniałem. Albo, że miałem za dużo na głowie. Albo, że to zadanie jest beznadziejne. Albo, że...

No dobra, może jednak trochę przesadzam. Może te ułamki dziesiętne wcale nie są takie straszne. Może nawet kiedyś mi się przydadzą. Ale na razie wolę liczyć na palcach. Jest prościej i mniej stresujące.

A tak serio, to przypomnijcie mi, ile to jest 0,5 razy 0,5? Bo coś mi się wydaje, że znowu zapomniałem. Może jednak warto było uważać na lekcjach w 5 klasie? No nic, przynajmniej mam o czym pisać.

Ps. Czy tylko ja mam wrażenie, że ułamki w ogóle to jakiś wymysł szatana? Tak, to jest moja bardzo niepopularna opinia. Nie hejtujcie!