Dodawanie I Odejmowanie Pisemne Klasa 3

Pamiętacie trzecią klasę? To były czasy! Jeszcze się człowiek nie przejmował tym, co będzie "potem", ale już wiedział, że "na gapę" w autobusie to wstyd.

No i oczywiście... dodawanie i odejmowanie pisemne. Ach, te słupki! Kto ich nie kochał, ten nie wie, co stracił… A może jednak wie?

Słupki, czyli gimnastyka dla umysłu (i cierpliwości)

Szczerze? Mam wrażenie, że dodawanie i odejmowanie pisemne to trochę jak układanie kostki Rubika. Niby proste, ale potrafi doprowadzić do białej gorączki. Szczególnie jak trzeba "pożyczyć" od sąsiada! Pamiętacie te momenty?

Wyobraźcie sobie: Stoicie nad zadaniem, ołówek w dłoni, skupienie level master. I nagle… zonk! Okazuje się, że nie możecie odjąć większej liczby od mniejszej. No i co robicie? "Pożyczacie" od sąsiada! Ale co, jeśli sąsiad też biedny i nie ma co pożyczyć?! Horror.

To właśnie wtedy w ruch wchodziła magia skreśleń i dopisywania malutkich cyferek. Pamiętacie, jak te cyferki potrafiły być tak małe, że prawie niewidoczne? I potem, próbując odczytać swoje własne notatki, człowiek czuł się jak archeolog odczytujący hieroglify.

Czy da się to zrobić inaczej?

Nie powiem, dodawanie i odejmowanie pisemne ma swój urok. Uczy skupienia, precyzji i radzenia sobie z problemami. Ale… czy naprawdę jest to jedyny sposób na nauczenie dzieci dodawania i odejmowania? Czy nie dałoby się tego zrobić bardziej… interaktywnie?

Może zamiast słupków, jakieś gry? Albo liczenie na prawdziwych przedmiotach? Nie wiem, może jestem staroświecka, ale jakoś nie przekonują mnie te "tradycyjne" metody. Zawsze uważałam, że im więcej zabawy w nauce, tym lepiej.

Moja "niepopularna" opinia: Uważam, że dodawanie i odejmowanie pisemne to trochę przeceniana umiejętność. Oczywiście, ważne jest, żeby znać podstawy, ale czy naprawdę musimy spędzać godziny na ćwiczeniu słupków? W dobie kalkulatorów i komputerów?

Ktoś powie: "Ale to uczy logicznego myślenia!". Może i tak. Ale logika to nie tylko słupki. Logika to także rozwiązywanie problemów, kreatywność i umiejętność myślenia "out of the box". A tego, niestety, dodawanie i odejmowanie pisemne nie uczy.

No dobra, dobra, nie chcę być zbyt krytyczna. W końcu, dzięki słupkom wiem, jak obliczyć, ile reszty dostanę w sklepie (no dobra, zazwyczaj sprawdzam to na kalkulatorze w telefonie!). Ale tak po cichu, w głębi duszy… wciąż uważam, że da się to zrobić lepiej i przyjemniej. I że dzieci zasługują na edukację, która jest nie tylko skuteczna, ale i zabawna!

A wy, co o tym myślicie? Kochaliście słupki? A może, tak jak ja, wolelibyście coś bardziej… kreatywnego?