Czytanie Ze Zrozumieniem Klasa 3 Online

No dobra, przyznaję się. Mam na to alergię. Na czytanie ze zrozumieniem. Szczególnie Czytanie Ze Zrozumieniem Klasa 3 Online! Serio, czy tylko ja mam wrażenie, że to istne piekło na Ziemi, a nie pożyteczna edukacja?
Te teksty...
O matko i córko! Skąd oni to biorą?! Historie o wiewiórkach, które budują kosmiczne rakiety, albo o królikach, które uczą się grać na ukulele. To ma uczyć czytania ze zrozumieniem? Ja rozumiem mniej więcej tyle, co te wiewiórki z rakiet.
A pytania?
Nie wiem, czy ktoś w ogóle rozumie te pytania. "Dlaczego wiewiórka postanowiła polecieć na Marsa? A) Bo lubi orzechy. B) Bo była ciekawa. C) Bo tak." Seriously?! Przecież odpowiedź może być dowolna, w zależności od humoru dziecka (i rodzica!).
Mam wrażenie, że cel jest jeden: zamęczyć rodziców. Bo dzieciaki zwykle zrzucają to na nas. "Mamo, tato, ja tego nie rozumiem! Pomożesz?". I zaczyna się... Przekopywanie tekstu, analizowanie zdań, dyskusje filozoficzne o motywacjach wiewiórki.
A najgorsze, że to wszystko online! Czyli dziecko patrzy na ekran, ja patrzę na ekran, a między nami iskrzą nerwy. I po co to komu?
Moja teoria spiskowa
Podejrzewam, że Czytanie Ze Zrozumieniem Klasa 3 Online to tajny projekt mający na celu testowanie naszej cierpliwości. Albo po prostu ktoś się nudzi i wymyśla coraz bardziej absurdalne zadania, żeby nas wkurzać.
Moja rada? Olej to! Serio. Zamiast męczyć się z kolejną kosmiczną wiewiórką, weź książkę, którą twoje dziecko naprawdę lubi. Przeczytajcie razem. Porozmawiajcie o niej. I zobaczysz, że czytanie może być przyjemnością. A zrozumienie przyjdzie samo. Bez wściekłych wiewiórek i pytań bez sensu.
Albo, wiecie co? Znajdźcie teledysk z napisami ulubionej piosenki! Czytanie ze zrozumieniem w rytmie muzyki. To jest myśl!
W każdym razie, jeśli ktoś wymyślił Czytanie Ze Zrozumieniem Klasa 3 Online, to ja mu mówię: "Dziękuję, postoję." I idę poczytać z dzieckiem o czymś, co naprawdę nas interesuje. A wam radzę to samo!
P.S. Może ktoś z Ministerstwa Edukacji to czyta? Może warto dać dzieciom (i rodzicom) trochę więcej luzu i sensownych tekstów? No wiecie, takich o życiu. A nie o kosmicznych wiewiórkach.
Bo serio, ile razy w życiu będziemy musieli analizować motywacje wiewiórki, która buduje rakietę?
No właśnie.







