Czy Maly Ksiaze To Lektura Obowiazkowa
No dobra, przyznaję się. Mam pewną… kontrowersyjną opinię. Taką, po której część z Was pewnie oburzy się i zacznie pisać płomienne komentarze. Ale... czy Mały Książę naprawdę musi być obowiązkową lekturą?
O co ten cały szum?
Serio, pytam. Wszyscy go czytaliśmy, prawda? Mniej więcej w podstawówce. Pamiętacie te rysunki? Te róże? Te filozoficzne rozkminy sześciolatków, którzy zupełnie nie ogarniali o co chodzi? Ja pamiętam. I pamiętam też, że wolałam wtedy czytać komiksy o Kaczorze Donaldzie. Bez urazy dla Antoine de Saint-Exupéry'ego, ale... no właśnie.
Bo widzicie…
Nie jestem przekonana, czy wciskanie dzieciakom na siłę, że "dobrze widzi się tylko sercem" to najlepszy pomysł. Jasne, przesłanie jest piękne. Idea wspaniała. Tylko czy dzieciak w wieku 10 lat naprawdę to zrozumie? Czy po prostu odklepie, żeby zaliczyć sprawdzian z morału?
Bo ja, szczerze mówiąc, więcej zrozumiałam z "Harry'ego Pottera", a tam o przyjaźni, odwadze i walce ze złem też nie brakuje. A przede wszystkim – tam się COŚ DZIEJE! A w "Małym Księciu"? No...lata sobie po planetach i gada z różnymi dziwnymi typami.
Nie zrozumcie mnie źle! Uważam, że "Mały Książę" to wartościowa książka. Ale bardziej dla dorosłych. Serio. Jak się ma na karku te 30-40 lat (albo i więcej), to nagle te wszystkie mądrości o przemijaniu, odpowiedzialności i oswajaniu nabierają zupełnie innego znaczenia. Wtedy to trafia prosto w serce. A nie do głowy, która i tak jest zajęta odrabianiem lekcji z matmy.
Alternatywy? Mnóstwo!
Świat literatury dziecięcej i młodzieżowej jest przepiękny! Pełen fascynujących historii, które wciągają, bawią i uczą. Mamy "Akademię Pana Kleksa", mamy "Dzieci z Bullerbyn", mamy "Opowieści z Narnii"! Książki, które rozbudzają wyobraźnię, uczą empatii i krytycznego myślenia. I, co najważniejsze, sprawiają, że dzieci CHCĄ czytać! A chyba o to chodzi, prawda?
Więc może dajmy im wybór? Zamiast katować "Małym Księciem", zaproponujmy kilka innych książek. Pozwólmy im odkryć, co naprawdę lubią. I może kiedyś, kiedy dorosną i będą tego potrzebować, same sięgną po tę małą, niepozorną książeczkę. I wtedy, kto wie, może naprawdę coś z niej zrozumieją.
„Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.”
To piękne słowa. Ale najpierw trzeba to oswoić. A nie wmuszać. A wmuszanie, sorry, ale trochę odbiera cały urok.
No i to tyle. Powiedziałam, co myślałam. Możecie mnie zlinczować. Ale proszę, nie krzyczcie za głośno. Bo jeszcze Mały Książę usłyszy i się obrazi.







