Biologia Sprawdzian Klasa 7 Dział 1

Siedzę sobie i myślę o sprawdzianach z biologii. Szczególnie o tych z pierwszego działu w siódmej klasie. Wiecie, te, które miały nas wprowadzić w świat nauki? Ja tam zawsze czułam się jak w dżungli.
Pamiętam ten moment grozy, kiedy nauczycielka mówiła: "No to sprawdzian z budowy komórki!". Budowa komórki! Brzmi jak konstruowanie rakiety kosmicznej, a nie jak lekcja biologii dla trzynastolatków.
Szczerze? Moja niepopularna opinia jest taka, że te pierwsze sprawdziany to był istny survival. Kto przetrwał, ten dobry! Ale czy naprawdę czuliśmy, że rozumiemy coś z prokariotów i eukariotów?
Te nazwy!
O, nazwy! To był osobny poziom wtajemniczenia. Mitochondria, rybosomy, wakuole... Brzmiało jak zaklęcia rzucane przez jakiegoś czarodzieja. I trzeba było to zapamiętać! A ja, zamiast zapamiętywać, wolałam wymyślać im śmieszne przezwiska. Mitochondrium? Dla mnie zawsze było "mitotrucht". Tak jakoś łatwiej wchodziło do głowy.
Ale dobra, przyznaję. Było też coś fascynującego w tym całym mikroświecie. Ta komórka, taka mała, a tyle się w niej dzieje! Prawdziwy mikrokosmos. Tylko jakoś na sprawdzianie o tym zapominałam.
Szkolne legendy
Wokół sprawdzianów z biologii krążyły prawdziwe legendy. Ktoś widział, jak pani Kowalska komuś dopisała jeden punkt! Ktoś inny twierdził, że zna magiczny sposób na zapamiętanie budowy komórki... A prawda była taka, że każdy siedział cicho i w pocie czoła próbował przypomnieć sobie, gdzie jest to nieszczęsne jądro komórkowe.
A propos jądra komórkowego… Czy pamiętacie te rysunki? Idealne, okrągłe komórki, wszystkie organella pięknie ponumerowane. Jak to się miało do naszych bazgrołów na sprawdzianach? Moje komórki wyglądały bardziej jak ameby po ostrym melanżu.
"Narysuj komórkę roślinną i zwierzęcą. Opisz różnice."
O, to był hit! Różnice?! No pewnie, że są różnice! Tylko jakie? Chloroplasty! A poza tym? Hmm… Może kształt? Albo fakt, że jedna rośnie, a druga biega za kotem?
Życie po sprawdzianie
I co było po sprawdzianie? Uff! Ulga. I nadzieja, że temat na jakiś czas zniknie z naszego życia. Ale oczywiście biologia wracała jak bumerang. Z kolejnym działem, kolejnymi terminami i kolejnymi sprawdzianami.
Ale wiecie co? Teraz, z perspektywy czasu, myślę, że te sprawdziany z biologii, klasa 7, dział 1, wcale nie były takie straszne. Nauczyły nas czegoś więcej niż tylko nazw organelli komórkowych. Nauczyły nas uczyć się (czasem na pamięć, ale jednak!). Nauczyły nas radzić sobie ze stresem (no dobra, trochę nas zestresowały!). I nauczyły nas, że nawet jeśli coś wydaje się trudne, to da się to jakoś ogarnąć. A może nawet polubić.
No dobra, może "polubić" to za mocne słowo. Ale na pewno przetrwaliśmy. I o to chodziło, prawda?
I tak sobie myślę… Może powinnam jednak odświeżyć sobie wiadomości o budowie komórki. Tak na wszelki wypadek. Nigdy nie wiadomo, kiedy znów się przydadzą!







