Antony And The Johnsons I Am A Bird Now Vinyl

Hej! Słyszeliście kiedyś o płycie I Am A Bird Now? To album, który brzmi jak... no, jak coś zupełnie innego! To muzyczna podróż, która wciąga i zostaje w głowie na długo.

Antony And The Johnsons: To nie jest zwykły zespół

Antony And The Johnsons to tak naprawdę Antony Hegarty (obecnie Anohni). Anohni to artystka o niezwykłym głosie i jeszcze bardziej niezwykłej wrażliwości. Jej muzyka to mieszanka soulu, muzyki klasycznej i czegoś... zupełnie nieuchwytnego. Wyobraź sobie, że śpiewa Ci ktoś, kto rozumie wszystkie Twoje smutki i radości. To właśnie Antony.

Dlaczego "I Am A Bird Now" jest takie fajne?

Bo jest szczere do bólu! To album o tożsamości, o miłości, o przemijaniu. Ale nie myślcie, że to jakieś smęcenie! Ta muzyka ma w sobie ogromną siłę. Głos Anohni jest hipnotyzujący, a melodie – poruszające. Każda piosenka to małe arcydzieło.

Wersja winylowa to już w ogóle bajka. Posłuchajcie "Hope There’s Someone" z trzaskami winylu w tle. To dodaje jej jeszcze więcej magii. No i ten okładka! Prosta, ale jaka wymowna. Candy Darling, muza Andy'ego Warhola, spogląda na nas z przeszłości. To wszystko tworzy niesamowity klimat.

Goście, goście!

Na I Am A Bird Now usłyszycie sporo znanych nazwisk! Pojawia się tu sam Lou Reed! A także Boy George! To pokazuje, jak bardzo ceniona była (i jest) muzyka Antony And The Johnsons w środowisku artystycznym.

Wyobraźcie sobie, że słuchacie płyty z przyjacielem i nagle słyszycie charakterystyczny głos Lou Reeda. "O, patrz! To on!" - mówicie podekscytowani. Takie momenty to esencja obcowania z muzyką.

Trochę jak David Bowie, trochę jak Nina Simone...

…a tak naprawdę jak nikt inny! Antony ma swój własny, niepowtarzalny styl. Nie da się jej pomylić z nikim innym. To artystka, która wyprzedza swoje czasy. Jej twórczość jest uniwersalna i ponadczasowa.

Jeśli lubicie muzykę, która zmusza do myślenia i wzrusza, to koniecznie musicie posłuchać I Am A Bird Now. Serio, spróbujcie. Otwórzcie się na ten świat dźwięków, na tą szczerość i na tą niezwykłą energię.

Posłuchajcie "My Lady Story". Albo "For Today I Am a Boy". Albo... po prostu całą płytę! Na spokojnie, z otwartym sercem. Gwarantuję, że nie pożałujecie. A może nawet... zakochacie się w Antony And The Johnsons tak jak ja!

Kto wie, może po przesłuchaniu poczujecie, że sami jesteście... ptakami? ;) Dajcie znać, co o tym myślicie!