Alone In The Dark One Eyed Jack's Revenge Psx

Pamiętacie Alone in the Dark? Tę serię, która straszyła nas w pikselowych koszmarach, kiedy jeszcze chodziliśmy do podstawówki? No dobra, może to tylko ja pamiętam tak dobrze. Ale jedna z części, One-Eyed Jack's Revenge na PlayStation, to jest dopiero jazda bez trzymanki.
Powrót do Miasteczka Duchów, ale... zabawniejszy?
Zapomnijcie o mrocznych posiadłościach i poważnych demonach. W tej odsłonie dostajemy kowbojską przygodę! Tak, dobrze słyszycie. Wcielamy się w nastoletniego Edwarda Carnby'ego (tego samego, co w poprzednich częściach, ale tym razem z młodzieńczą energią) i jedziemy do tajemniczego miasteczka Slaughter Gulch. Brzmi zachęcająco, prawda?
Po co jedziemy? Ano po to, żeby uratować aktorkę filmową, która wpadła w łapy tytułowego One-Eyed Jacka. Kim jest One-Eyed Jack? No właśnie... to jest jedna z tych rzeczy, które sprawiają, że ta gra jest taka... specyficzna.
Czarny Charakter... z Kłopotami?
Wyobraźcie sobie bandytę z przepaską na oku. Groźny, prawda? No, w teorii. W praktyce One-Eyed Jack to bardziej komiczny antagonista, niż diaboliczny geniusz zbrodni. Co chwilę wpada w jakieś tarapaty, krzyczy coś pod nosem i generalnie sprawia wrażenie, jakby sam nie wiedział, co robi. To trochę tak, jakby ktoś wrzucił przeciętnego złoczyńcę z kreskówki do horroru. Dziwne, ale działa!
A co z miasteczkiem? Slaughter Gulch to zbieranina dziwaków i zakręconych sytuacji. Jest szeryf, który chyba przespał ostatnie dwadzieścia lat, jest tajemnicza kobieta, która wie więcej, niż mówi, i są... duchy. Ale nie takie straszne, jak myślicie.
Duchy, które Lubią Porozmawiać (i Czasem Pomóc)
W One-Eyed Jack's Revenge spotykamy całą plejadę duchów. Niektóre są złe, ale inne... są całkiem pomocne! Możemy z nimi rozmawiać, pytać o wskazówki, a nawet poprosić o pomoc w rozwiązaniu zagadki. To trochę tak, jakby gra łączyła elementy horroru z przygodówką point-and-click, ale w westernowym sosie. Brzmi szalenie? Bo takie jest!
I wiecie co? Mimo tych wszystkich dziwactw, gra ma swój urok. Może nie straszy tak, jak pierwsze Alone in the Dark, ale za to oferuje dużo więcej humoru i oryginalnych pomysłów. Edward Carnby, zamiast z kamienną twarzą walczyć z demonami, czasami rzuci jakimś sucharem, a One-Eyed Jack, zamiast grozić śmiercią, bardziej martwi się o swój wizerunek. To wszystko sprawia, że ta gra, mimo swoich pikselowych wad, zapada w pamięć.
Można powiedzieć, że Alone in the Dark: One-Eyed Jack's Revenge to taki kiczowaty horror, który bawi i zaskakuje. I właśnie dlatego warto do niego wrócić, choćby po to, żeby przekonać się, że nawet w świecie pikselowych koszmarów można się pośmiać.
A więc, jeśli macie wolny wieczór i ochotę na coś... innego, spróbujcie swoich sił w Slaughter Gulch. Może nie będziecie się bali, ale na pewno nie będziecie się nudzić!


-2.jpg)




