Zvon české Budějovice

Słuchajcie no, mam coś na sumieniu. Coś, co pewnie wywoła burzę, szczególnie wśród miłośników piwa. Dotyczy to Zvonu z Czeskich Budziejowic. No wiecie, tego piwa, które ma być takie… wyjątkowe.
Unpopular Opinion Incoming
Wiem, wiem, zaraz mnie zlinczujecie. Budziejowicki Budvar to legenda. Symbol. Ale... czy naprawdę jest taki super? Bo ja mam wrażenie, że żyjemy w jakimś matriksie, gdzie wszyscy udają, że to najlepsze piwo pod słońcem.
Okej, nie mówię, że jest obrzydliwe. Jasne, da się wypić. Ale czy naprawdę wywołuje w was takie emocje, jak w opisach z reklam? Czy rzeczywiście czujecie ten legendarny aromat, który ponoć unosi się nad Czeskimi Budziejowicami?
Bo ja czuję... piwo. Po prostu piwo. Nic więcej, nic mniej. I wiecie co? Są piwa, które czuję bardziej. Piwa, które mnie bardziej zaskakują, bardziej bawią, bardziej... no właśnie, smakują.
Hipsterskie Piwa vs. Tradycja?
Zaraz ktoś powie, że się zafiksowałam na punkcie jakichś tam hipsterksich piw z mikro browarów. Że nie rozumiem tradycji, że nie cenię klasyki. Ale to nieprawda! Ja po prostu chcę, żeby piwo było... ciekawe.
A Zvon, no cóż, jest trochę nudny. Jak facet w szarym garniturze na weselu, który stoi pod ścianą i nikogo nie zna. Jest poprawny, jest bezpieczny, ale brakuje mu... iskry.
„Ale przecież to klasyka! To kwintesencja czeskiego piwowarstwa!” - krzyknie chórem tłum.
Wiem, wiem. Słyszałam to już milion razy. Ale klasyka też może być nudna. A kwintesencja czeskiego piwowarstwa to nie tylko Zvon. To cała masa innych, równie dobrych, a może i lepszych piw. Piw, które nie boją się eksperymentować, piw, które mają charakter.
Pomyślcie o tych małych browarach, które warzą cuda na skalę mikro. O tych IPA, APA, stoutach i porterach, które eksplodują smakiem w ustach. Czy one są gorsze od Zvonu? Moim zdaniem – nie. Są po prostu inne. I to jest super.
W Obronie Innego Gustu
Nie chcę nikogo przekonywać, że Zvon jest zły. Absolutnie nie! Jeśli go lubicie, to super. Pijcie na zdrowie. Ale pozwólcie też innym lubić coś innego. Pozwólcie im cenić piwa mniej znane, mniej tradycyjne, mniej... budziejowickie.
Bo piwo to nie tylko napój. To też cała kultura. A kultura to różnorodność. To eksperymenty. To poszukiwanie. I dlatego właśnie, choć szanuję Zvon, to wolę poszukać czegoś, co mnie bardziej zaskoczy. Coś, co sprawi, że powiem: "O rany, to jest dobre piwo!". A Zvon... no cóż, Zvon jest po prostu... pijalny.
No i co? Złapałam kogoś za serce? Uraziłam czyjeś uczucia? Mam nadzieję, że nie! Po prostu podzieliłam się swoją "szokującą" opinią. A teraz idę napić się... no, nie powiem czego. Ale na pewno nie będzie to Zvon. Przynajmniej dzisiaj.


_2.jpg)



