Wos Naród I Społeczeństwo Sprawdzian

Pamiętacie? Ten dzień. Ten sprawdzian. WOS Naród i Społeczeństwo. Brrr… aż ciarki przechodzą.

Czy to był sprawdzian, czy test na przetrwanie?

No dobra, bądźmy szczerzy. Czy ktoś tak naprawdę pamięta cokolwiek z tego WOS-u? No bo co? Konstytucja? Sejm? Senat? Brzmi jak lekcja historii, tylko mniej bitew i więcej nudnych definicji.

Moja – i pewnie wielu z Was – reakcja na hasło „Naród i Społeczeństwo”? Zazwyczaj paniczna. Serio, bardziej stresowałem się tym sprawdzianem, niż randką z tą ładną Kasią z matmy. I wiecie co? Randka wypadła lepiej. Przynajmniej nie musiałem pisać, czym różni się państwo unitarne od federacyjnego.

Powszechna wiedza czy zbędny balast?

No i teraz dochodzimy do sedna. Czy naprawdę potrzebujemy wiedzieć na pamięć wszystkie prawa i obowiązki obywatela? Czy to nas czyni lepszymi ludźmi? Moim skromnym zdaniem… niekoniecznie. Okej, jasne, fajnie wiedzieć, że ma się prawo do wyrażania opinii. Ale czy brak wiedzy o tym uniemożliwia mi krzyczenie na polityków w internecie? Chyba nie.

Ale poczekajcie, nie zrozumcie mnie źle! Nie mówię, że wiedza o społeczeństwie jest kompletnie bezużyteczna. Chodzi mi tylko o to, że nauka definicji na pamięć to droga donikąd. Lepiej byłoby skupić się na dyskusjach, na rozumieniu mechanizmów działania państwa, na analizowaniu bieżących wydarzeń. Ale kto by tam słuchał licealisty?

A pamiętacie pytania o partie polityczne? No po prostu kosmos. Trzeba było znać program każdej, od lewa do prawa. I na co to komu? Żeby potem móc z kolegami pokłócić się na temat wyższości jednej opcji nad drugą? No dzięki, wolę pograć w Counter-Strike’a.

I co najważniejsze: kto to wymyślił, żeby pytać o doktryny polityczne? Czy naprawdę ktokolwiek w normalnym życiu posługuje się terminami takimi jak "liberalizm" albo "socjaldemokracja"? Może i tak, ale ja raczej słyszę: "Ten to lewak", "A ten to kapitalista". I to jest, niestety, prawdziwe oblicze debaty publicznej w Polsce.

Więc tak, nie jestem fanem WOS Naród i Społeczeństwo Sprawdzian. Uważam, że to strata czasu i energii. Wolę uczyć się o życiu od życia, niż od książek i podręczników. A może to ja jestem po prostu leniwy? Kto wie.

A Wy? Jakie macie wspomnienia związane z tym kultowym sprawdzianem? Podzielcie się w komentarzach! Może okaże się, że nie jestem sam w mojej nienawiści do tego piekielnego testu!

I pamiętajcie: głosujcie rozsądnie! (Ale nie zmuszajcie mnie do przypominania sobie, na czym polega ordynacja wyborcza…)